niedziela, 28 maja 2017

Stara latarnia morska | #6

–Też miałam wątpliwości. Ale gdyby mnie nie przyjęli... to byłby rasizm, prawda? – Yumiro przypomniały się słowa Greeva. – Poza tym, organizatorzy mieli moje papiery. Nie zaprotestowali. Myślę, że każdy z nurków ma w sobie coś z syreny, nimfy wodnej albo innej... ryby.
–Od nas na nurkowanie idzie Gaja. Szczerze? Nigdy z nią nie rozmawiałem. Ale po szkole chodziła kiedyś plotka, że kiedy wchodzi do wody, zmienia się w rekina.
Yumiro parsknęła śmiechem.
–Oby tak nie było. Nie miałabym szans z rekinem.
Ruben znów wrócił do jedzenia z uśmiechem.
Pod koniec posiłku, gdy oboje zabrali się za deser, dodał jeszcze:
–Nie wydaje mi się, żeby inni mieli jakieś nadzwyczajne zdolności. Może mogą dłużej oddychać pod wodą niż zwykli ludzie, ale... skoro ty masz w sobie aż tyle z najady, że masz niebieskie pasemka, to myślę, że masz największe szanse. 
To dodało Yumiro otuchy. Mówił zupełnie szczerze, luźnym, ale zarazem poważnym tonem. 
–Dzięki – uśmiechnęła się do niego. 
–Nie ma za co dziękować. Powiedziałem tylko, co myślę.
Po obiedzie Yumi wyszła na zakupy razem z Adią. Gelda wciąż nie wróciła z baru.

* * *

Gelda ubrała zwiewną, błękitną sukienkę. Usta posmarowała czerwoną szminką. Musiała jednak przebierać się w restauracji, bo wiedziała, że jeśli wyszłaby tak ładnie ubrana, Yumiro od razu zaczęłaby coś podejrzewać. Gelda wciąż nie mogła uwierzyć, że spotkania z Fredrickiem uchodzą jej na sucho. Fakt faktem bardzo się starali, by nikt ich nie nakrył, ale brak zainteresowania Yumi jej podejrzanymi wypadami... zapewne było to spowodowane olimpiadą.
Gelda zajęła stolik obok okna, w kącie. Choć powiedziała przyjaciółkom, że wychodzi do baru, tak naprawdę siedziała w luksusowej restauracji. Każde miejsce rozdzielone było półścianką pokrytą bluszczem oraz zawieszonymi na ścianach donicami z kwiatami. Fredrick należał do bogatszych osób, a zapraszając ją, zapowiedział, że to będzie wspaniały obiad.
Gelda była zakochana po uszy. Nie docierało do niej, że chłopak na każdym spotkaniu wspominał o Yumiro i próbował się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Była coraz bardziej zaślepiona miłością, gdyby mogła, zapewne zapomniałaby o całym świecie i oddała się Fredrickowi całkowicie. Była w tym także wina Yumi, która nie zainteresowała się przyjaciółką, zbyt skupiona na swoich problemach. 
Teraz życie miłosne Geldy przypominało idyllę. Umawiała się w tajemnicy ze starszym, przystojnym chłopakiem. Fredrick był dla niej kimś idealnym. Aniołem i bohaterem. 
Odrobinę spóźnił się na randkę. Usiadł naprzeciwko Geldy. 
–Cześć, kochanie – powiedział. Za każdym razem, gdy się tak uśmiechał, serce dziewczyny biło coraz szybciej. – Przepraszam za spóźnienie. Długo wybierałem garnitur...
Faktycznie, jego strój był tak samo idealny jak on sam. Perfekcyjnie wyprasowany, gładki, bezbłędnie dobrany... 
Fredrick po prostu wyglądał nieziemsko i obłędnie. 
Gelda wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami.
–Co? – zaśmiał się uroczo i podrapał po plecach, tak jak to zwykle robił, kiedy się onieśmielał. – To ty wyglądasz pięknie... ja wyglądam... normalnie. Nie patrz tak na mnie.
–Przepraszam – zawstydziła się Gelda. 
–Nie ma sprawy, Geldo. Chciałbym, żeby ten obiad był świetny. Zamów, co tylko chcesz. Mam spory zapas gotówki.
Gelda jednak zamówiła tylko zupę kalafiorową i sałatkę z pomidorami. W jego towarzystwie zapominała o tak trywialnych potrzebach jak głód. Istniał tylko on. Ta miłość była naprawdę obsesyjna i niezdrowa.
Zaczął rozmowę. Jednostronną. Jak zwykle. Gelda wciąż obawiała się, że może go do siebie zrazić, jeśli zacznie zbyt dużo mówić. Poza tym, jego aksamitny głos był jak miód na jej uszy. Potrafiła go słuchać godzinami.
–Jak Yumiro? – kelner właśnie podał jedzenie i napoje. Fredrick upił łyk lemoniady. – Zapewne nie ma teraz czasu nigdzie wychodzić.
–To prawda. 
–Chociaż wcześniej też chyba nie bardzo opuszczała internat – zaśmiał się. W jego tonie wyczuła zaciekawienie.
–No... w sumie, ciągle wychodzi wieczorami i siedzi do późna w... – zawiesiła głos. Coś sprowadziło ją na ziemię. Czemu mu to mówi? To nie jego sprawa. Dlaczego bardziej interesuje się Yumiro niż nią samą? Poza tym, jej przyjaciółka prosiła ją, by Gelda niczego nie rozpowiadała o tym dziwnym hobby.
–No? Gdzie?
–Nieważne – odparła dość dziwnym tonem. – Obiecałam Yumiro, że nikomu nie powiem. 
W jego oczach zobaczyła iskierki. Iskierki... ale to nie był ten czarujący błysk w jego oczach. To były ogniki gniewu. 
–No cóż – powiedział zawiedziony. – Trudno.
Chyba zauważył, że wróciła na ziemię... nawet jeśli tylko czubkami palców, mógł ją teraz łatwo stracić.
–Dobra, w takim razie zmieńmy temat – uśmiechnął się. Na ten widok Gelda z powrotem wpadła w sidła miłości, uniemożliwiające jakikolwiek przejaw rozsądku.

* * *

Cały drugi dzień olimpiady Yumiro była zaspana. Poprzedniego dnia za długo siedziała w latarni. Zbudziła się o siódmej, a o dziewiątej rozpoczynał się pierwszy etap olimpiady. Matematyka. 
Lidien, przedstawiciel akademii na Radagas, był wyjątkowo spięty i zestresowany. Gdy Yumiro weszła do sali od matematyki, zobaczyła go stojącego pośrodku z komórką w ręce. Sprawdzał coś w internecie, z rozgorączkowaniem przeglądał różne strony. 
Poza nim w pomieszczeniu stali jeszcze wszyscy pracujący w akademii na Radagas nauczyciele od matematyki. Również się denerwowali.
Yumiro pamiętała Lidiena z ostatniego krajowego konkursu. Jej nie udało się dostać do następnego etapu, ale on przedostał się bez problemu. Był geniuszem. Z nim mieli duże szanse. 
Yumiro obserwowała chłopaka, który robił się coraz bardziej czerwony na twarzy. 
–Cześć – usłyszała nagle obok siebie. Yumi podskoczyła z zaskoczenia. 
Obok niej zmaterializował się Ruben.
–Co, masz coś na sumieniu? – zaśmiał się.
–Nie – zaprzeczyła. – A ty masz jakąś tajemnicę? Oprócz Adii nie znam nikogo, kto potrafiłby się tak materializować tuż obok...
–Cześć – usłyszała z drugiej strony. Yumi podskoczyła równie gwałtownie co wcześniej i odwróciła głowę.
O wilku mowa.
–Cześć, Adia – przywitała koleżankę Yumiro – Eee... Ruben, to jest Adia. Jesteśmy współlokatorkami i przyjaciółkami. Adio... to jest Ruben.
–Miło mi – uśmiechnął się chłopak.
Adia zmierzyła go od stóp do głów.
–Mi także – powiedziała w końcu dość poważnym tonem i spojrzała mu prosto w oczy tym mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Yumiro dostawała po nim ciarek, zdawało jej się wtedy, że Adia czyta z niej jak z otwartej księgi. 
–Próbujesz mnie zahipnotyzować? – zażartował Ruben.
–W pewnym sensie – wciąż mówiła z powagą w głosie. – Biegniesz, prawda?
–Prawda.
–Ale wyglądasz na analityczny umysł. Taki jak ma Yumiro.
–Ona też bierze udział w sportowej części, nie?
Yumi zaczęła się zastanawiać, jak ktoś może „wyglądać na analityczny umysł”.
–Prawda. Tak tylko stwierdziłam – odwróciła od Rubena wzrok. Yumiro od razu zobaczyła, że nie jest zadowolona z odpowiedzi. Czegoś się nie dowiedziała.
Nagle dziewczynie przyszło do głowy, że Adia nadawałaby się na detektywa. Brakowało jej tylko przesadnej dociekliwości.
–Od was jest ten czerwony... prawda? – zapytał Ruben. Inni uczestnicy już zebrali się dokoła niego, na ich twarzy również malowało się zdenerwowanie. 
–Lidien. I tak, on jest od nas – odparła Yumiro.
Kolor na twarzy Lidiena robił się coraz bardziej intensywny. Yumi trzymała za niego kciuki, ale za mało go znała, by go pocieszać. O ile dobrze pamiętała, nie miał wielu znajomych.
–Cześć – kolejna osoba, przez którą Yumiro podskoczyła. To była Gelda, wtrąciła się między Rubena a Yumi. 
–Cześć. Ruben, to Gelda. Geldo, to Ruben – przedstawiła swoich znajomych Yumiro. 
–Miło mi – powiedział Ruben. 
O dziwo, Gelda nie zrobiła się czerwona na twarzy. Nawet się nie uśmiechnęła. Wydawało się, że stąpa gdzieś z głową w chmurach, a jej oczy były zamglone. Yumiro zauważyła też, że jej przyjaciółka miała na rzęsach tusz, a na ustach czerwoną pomadkę.
–Czemu się umalowałaś? – zapytała trochę zbyt ostro.
Gelda jakby skuliła się pod wpływem tonu jej głosu.
–T-tylko trochę... jeśli kamera  zacznie nagrywać widownię... będę ładnie wyglądać... Poza tym, mamy szesnaście lat... to nie przestępstwo, malować się...
Yumiro od razu wyczuła kłamstwo. Ta dziewczyna nie potrafiła kłamać, poza tym już od dłuższego czasu zachowywała się podejrzanie.
–Wiem, ale ty nigdy tego nie robiłaś. Mówiłaś, że kiedyś przyjdzie na to czas.
–Cóż, może przyszedł. Olimpiada naprawdę jest nagrywana przed całym kontynentem...
–Przestań udawać. Co się z tobą dzieje? – podniosła głos Yumiro.
–A co cię to w ogóle obchodzi? – zapytała rozdrażnionym tonem Gelda.
–Od tygodnia się do mnie nie odzywasz. Jestem zestresowana olimpiadą, a ty się zachowujesz, jakbyś była pępkiem świata. Nie wspierasz mnie. I o co chodzi z tymi wypadami na miasto? Nigdy nie wychodziłaś bez nas.
–Wiesz, to dziwne, że skoro robię to od tygodnia, zainteresowałaś się dopiero teraz. No i to chyba ty masz ze sobą problem, skoro wydaje ci się, że ty i Adia jesteście moimi jedynymi znajomymi.
Yumiro coraz mocniej zaciskała zęby.
–Wiesz, myślałam nawet, że najlepszymi przyjaciółkami. Ale chyba jednak nie. Najlepsze przyjaciółki chyba mówiłyby sobie, gdzie się wybierają na obiad?
–Nie matkuj mi.
–Nie matkuję ci. Mówię tylko, że nie jesteś z nami szczera.
Liczyła na pomoc ze strony Adii, ta jednak stała obok z oczami zwróconymi ku górze i szeroko otwartymi ustami. Ruben z kolei wydawał się bardzo skrępowany sytuacją, oddalił się o metr czy dwa i po chwili zniknął Yumiro z pola widzenia. 
–Wiesz co? Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, umawiam się z chłopakiem. Ale on nie chce, żeby nasz związek był na pierwszych stronach szkolnej gazetki. 
–Szkolnej gazetki? – Yumiro szybko połączyła fakty. Był popularny, umawiał się z Geldą od jakichś dwóch tygodni.
To wydawało się aż zbyt oczywiste. Czemu wcześniej nie zauważyła?
–Umawiasz się z Fredrickiem Erickssonem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz napisać komentarz? Śmiało! Cieszę się z każdej napisanej opinii. No, prawie.