niedziela, 28 maja 2017

Stara latarnia morska | #6

–Też miałam wątpliwości. Ale gdyby mnie nie przyjęli... to byłby rasizm, prawda? – Yumiro przypomniały się słowa Greeva. – Poza tym, organizatorzy mieli moje papiery. Nie zaprotestowali. Myślę, że każdy z nurków ma w sobie coś z syreny, nimfy wodnej albo innej... ryby.
–Od nas na nurkowanie idzie Gaja. Szczerze? Nigdy z nią nie rozmawiałem. Ale po szkole chodziła kiedyś plotka, że kiedy wchodzi do wody, zmienia się w rekina.
Yumiro parsknęła śmiechem.
–Oby tak nie było. Nie miałabym szans z rekinem.
Ruben znów wrócił do jedzenia z uśmiechem.
Pod koniec posiłku, gdy oboje zabrali się za deser, dodał jeszcze:
–Nie wydaje mi się, żeby inni mieli jakieś nadzwyczajne zdolności. Może mogą dłużej oddychać pod wodą niż zwykli ludzie, ale... skoro ty masz w sobie aż tyle z najady, że masz niebieskie pasemka, to myślę, że masz największe szanse. 
To dodało Yumiro otuchy. Mówił zupełnie szczerze, luźnym, ale zarazem poważnym tonem. 
–Dzięki – uśmiechnęła się do niego. 
–Nie ma za co dziękować. Powiedziałem tylko, co myślę.
Po obiedzie Yumi wyszła na zakupy razem z Adią. Gelda wciąż nie wróciła z baru.

* * *

Gelda ubrała zwiewną, błękitną sukienkę. Usta posmarowała czerwoną szminką. Musiała jednak przebierać się w restauracji, bo wiedziała, że jeśli wyszłaby tak ładnie ubrana, Yumiro od razu zaczęłaby coś podejrzewać. Gelda wciąż nie mogła uwierzyć, że spotkania z Fredrickiem uchodzą jej na sucho. Fakt faktem bardzo się starali, by nikt ich nie nakrył, ale brak zainteresowania Yumi jej podejrzanymi wypadami... zapewne było to spowodowane olimpiadą.
Gelda zajęła stolik obok okna, w kącie. Choć powiedziała przyjaciółkom, że wychodzi do baru, tak naprawdę siedziała w luksusowej restauracji. Każde miejsce rozdzielone było półścianką pokrytą bluszczem oraz zawieszonymi na ścianach donicami z kwiatami. Fredrick należał do bogatszych osób, a zapraszając ją, zapowiedział, że to będzie wspaniały obiad.
Gelda była zakochana po uszy. Nie docierało do niej, że chłopak na każdym spotkaniu wspominał o Yumiro i próbował się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Była coraz bardziej zaślepiona miłością, gdyby mogła, zapewne zapomniałaby o całym świecie i oddała się Fredrickowi całkowicie. Była w tym także wina Yumi, która nie zainteresowała się przyjaciółką, zbyt skupiona na swoich problemach. 
Teraz życie miłosne Geldy przypominało idyllę. Umawiała się w tajemnicy ze starszym, przystojnym chłopakiem. Fredrick był dla niej kimś idealnym. Aniołem i bohaterem. 
Odrobinę spóźnił się na randkę. Usiadł naprzeciwko Geldy. 
–Cześć, kochanie – powiedział. Za każdym razem, gdy się tak uśmiechał, serce dziewczyny biło coraz szybciej. – Przepraszam za spóźnienie. Długo wybierałem garnitur...
Faktycznie, jego strój był tak samo idealny jak on sam. Perfekcyjnie wyprasowany, gładki, bezbłędnie dobrany... 
Fredrick po prostu wyglądał nieziemsko i obłędnie. 
Gelda wpatrywała się w niego z szeroko otwartymi oczami.
–Co? – zaśmiał się uroczo i podrapał po plecach, tak jak to zwykle robił, kiedy się onieśmielał. – To ty wyglądasz pięknie... ja wyglądam... normalnie. Nie patrz tak na mnie.
–Przepraszam – zawstydziła się Gelda. 
–Nie ma sprawy, Geldo. Chciałbym, żeby ten obiad był świetny. Zamów, co tylko chcesz. Mam spory zapas gotówki.
Gelda jednak zamówiła tylko zupę kalafiorową i sałatkę z pomidorami. W jego towarzystwie zapominała o tak trywialnych potrzebach jak głód. Istniał tylko on. Ta miłość była naprawdę obsesyjna i niezdrowa.
Zaczął rozmowę. Jednostronną. Jak zwykle. Gelda wciąż obawiała się, że może go do siebie zrazić, jeśli zacznie zbyt dużo mówić. Poza tym, jego aksamitny głos był jak miód na jej uszy. Potrafiła go słuchać godzinami.
–Jak Yumiro? – kelner właśnie podał jedzenie i napoje. Fredrick upił łyk lemoniady. – Zapewne nie ma teraz czasu nigdzie wychodzić.
–To prawda. 
–Chociaż wcześniej też chyba nie bardzo opuszczała internat – zaśmiał się. W jego tonie wyczuła zaciekawienie.
–No... w sumie, ciągle wychodzi wieczorami i siedzi do późna w... – zawiesiła głos. Coś sprowadziło ją na ziemię. Czemu mu to mówi? To nie jego sprawa. Dlaczego bardziej interesuje się Yumiro niż nią samą? Poza tym, jej przyjaciółka prosiła ją, by Gelda niczego nie rozpowiadała o tym dziwnym hobby.
–No? Gdzie?
–Nieważne – odparła dość dziwnym tonem. – Obiecałam Yumiro, że nikomu nie powiem. 
W jego oczach zobaczyła iskierki. Iskierki... ale to nie był ten czarujący błysk w jego oczach. To były ogniki gniewu. 
–No cóż – powiedział zawiedziony. – Trudno.
Chyba zauważył, że wróciła na ziemię... nawet jeśli tylko czubkami palców, mógł ją teraz łatwo stracić.
–Dobra, w takim razie zmieńmy temat – uśmiechnął się. Na ten widok Gelda z powrotem wpadła w sidła miłości, uniemożliwiające jakikolwiek przejaw rozsądku.

* * *

Cały drugi dzień olimpiady Yumiro była zaspana. Poprzedniego dnia za długo siedziała w latarni. Zbudziła się o siódmej, a o dziewiątej rozpoczynał się pierwszy etap olimpiady. Matematyka. 
Lidien, przedstawiciel akademii na Radagas, był wyjątkowo spięty i zestresowany. Gdy Yumiro weszła do sali od matematyki, zobaczyła go stojącego pośrodku z komórką w ręce. Sprawdzał coś w internecie, z rozgorączkowaniem przeglądał różne strony. 
Poza nim w pomieszczeniu stali jeszcze wszyscy pracujący w akademii na Radagas nauczyciele od matematyki. Również się denerwowali.
Yumiro pamiętała Lidiena z ostatniego krajowego konkursu. Jej nie udało się dostać do następnego etapu, ale on przedostał się bez problemu. Był geniuszem. Z nim mieli duże szanse. 
Yumiro obserwowała chłopaka, który robił się coraz bardziej czerwony na twarzy. 
–Cześć – usłyszała nagle obok siebie. Yumi podskoczyła z zaskoczenia. 
Obok niej zmaterializował się Ruben.
–Co, masz coś na sumieniu? – zaśmiał się.
–Nie – zaprzeczyła. – A ty masz jakąś tajemnicę? Oprócz Adii nie znam nikogo, kto potrafiłby się tak materializować tuż obok...
–Cześć – usłyszała z drugiej strony. Yumi podskoczyła równie gwałtownie co wcześniej i odwróciła głowę.
O wilku mowa.
–Cześć, Adia – przywitała koleżankę Yumiro – Eee... Ruben, to jest Adia. Jesteśmy współlokatorkami i przyjaciółkami. Adio... to jest Ruben.
–Miło mi – uśmiechnął się chłopak.
Adia zmierzyła go od stóp do głów.
–Mi także – powiedziała w końcu dość poważnym tonem i spojrzała mu prosto w oczy tym mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Yumiro dostawała po nim ciarek, zdawało jej się wtedy, że Adia czyta z niej jak z otwartej księgi. 
–Próbujesz mnie zahipnotyzować? – zażartował Ruben.
–W pewnym sensie – wciąż mówiła z powagą w głosie. – Biegniesz, prawda?
–Prawda.
–Ale wyglądasz na analityczny umysł. Taki jak ma Yumiro.
–Ona też bierze udział w sportowej części, nie?
Yumi zaczęła się zastanawiać, jak ktoś może „wyglądać na analityczny umysł”.
–Prawda. Tak tylko stwierdziłam – odwróciła od Rubena wzrok. Yumiro od razu zobaczyła, że nie jest zadowolona z odpowiedzi. Czegoś się nie dowiedziała.
Nagle dziewczynie przyszło do głowy, że Adia nadawałaby się na detektywa. Brakowało jej tylko przesadnej dociekliwości.
–Od was jest ten czerwony... prawda? – zapytał Ruben. Inni uczestnicy już zebrali się dokoła niego, na ich twarzy również malowało się zdenerwowanie. 
–Lidien. I tak, on jest od nas – odparła Yumiro.
Kolor na twarzy Lidiena robił się coraz bardziej intensywny. Yumi trzymała za niego kciuki, ale za mało go znała, by go pocieszać. O ile dobrze pamiętała, nie miał wielu znajomych.
–Cześć – kolejna osoba, przez którą Yumiro podskoczyła. To była Gelda, wtrąciła się między Rubena a Yumi. 
–Cześć. Ruben, to Gelda. Geldo, to Ruben – przedstawiła swoich znajomych Yumiro. 
–Miło mi – powiedział Ruben. 
O dziwo, Gelda nie zrobiła się czerwona na twarzy. Nawet się nie uśmiechnęła. Wydawało się, że stąpa gdzieś z głową w chmurach, a jej oczy były zamglone. Yumiro zauważyła też, że jej przyjaciółka miała na rzęsach tusz, a na ustach czerwoną pomadkę.
–Czemu się umalowałaś? – zapytała trochę zbyt ostro.
Gelda jakby skuliła się pod wpływem tonu jej głosu.
–T-tylko trochę... jeśli kamera  zacznie nagrywać widownię... będę ładnie wyglądać... Poza tym, mamy szesnaście lat... to nie przestępstwo, malować się...
Yumiro od razu wyczuła kłamstwo. Ta dziewczyna nie potrafiła kłamać, poza tym już od dłuższego czasu zachowywała się podejrzanie.
–Wiem, ale ty nigdy tego nie robiłaś. Mówiłaś, że kiedyś przyjdzie na to czas.
–Cóż, może przyszedł. Olimpiada naprawdę jest nagrywana przed całym kontynentem...
–Przestań udawać. Co się z tobą dzieje? – podniosła głos Yumiro.
–A co cię to w ogóle obchodzi? – zapytała rozdrażnionym tonem Gelda.
–Od tygodnia się do mnie nie odzywasz. Jestem zestresowana olimpiadą, a ty się zachowujesz, jakbyś była pępkiem świata. Nie wspierasz mnie. I o co chodzi z tymi wypadami na miasto? Nigdy nie wychodziłaś bez nas.
–Wiesz, to dziwne, że skoro robię to od tygodnia, zainteresowałaś się dopiero teraz. No i to chyba ty masz ze sobą problem, skoro wydaje ci się, że ty i Adia jesteście moimi jedynymi znajomymi.
Yumiro coraz mocniej zaciskała zęby.
–Wiesz, myślałam nawet, że najlepszymi przyjaciółkami. Ale chyba jednak nie. Najlepsze przyjaciółki chyba mówiłyby sobie, gdzie się wybierają na obiad?
–Nie matkuj mi.
–Nie matkuję ci. Mówię tylko, że nie jesteś z nami szczera.
Liczyła na pomoc ze strony Adii, ta jednak stała obok z oczami zwróconymi ku górze i szeroko otwartymi ustami. Ruben z kolei wydawał się bardzo skrępowany sytuacją, oddalił się o metr czy dwa i po chwili zniknął Yumiro z pola widzenia. 
–Wiesz co? Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, umawiam się z chłopakiem. Ale on nie chce, żeby nasz związek był na pierwszych stronach szkolnej gazetki. 
–Szkolnej gazetki? – Yumiro szybko połączyła fakty. Był popularny, umawiał się z Geldą od jakichś dwóch tygodni.
To wydawało się aż zbyt oczywiste. Czemu wcześniej nie zauważyła?
–Umawiasz się z Fredrickiem Erickssonem.
Czytaj dalej »

niedziela, 21 maja 2017

Stara latarnia morska | #5

Część druga.

Kolejny tydzień zleciał szybko. Yumiro została wybrana na przedstawiciela na olimpiadzie, bo jako jedyna zgłosiła się do nurkowania. Do biegów zgłosiło się w sumie dwudziestu uczniów, ale Greev ich wszystkich zmiótł. Był najszybszy ze szkoły, co oczywiście było powodem do niesamowitej dumy. Od poniedziałku do piątku Britt chodziła cała zagniewana, bo chłopak został otoczony przez wianuszek fanek. Yumiro nie była szczególnie zadowolona z faktu, że będą na olimpiadzie występować razem, ale nie miała wyboru.
Do artystycznej części – na lepienie z gliny – dostał się Gliwiusz z trzeciej ce, a na rysowanie Flivia z drugiej a. W naukowej części brali udział Lidien z pierwszej de oraz Alfius z trzeciej a. Na szczęście Adia nie była zazdrosna i przyjęła tę wiadomość ze spokojem. W przeciwieństwie do Yumiro, która denerwowała się tym, że na olimpiadze oprócz Greeva będą występować same nieznane jej osoby.
W olimpiadzie brały udział po jednej – zwykle najlepszej – szkole z sześciu krajów na wschodzie kontynentu: z Klovel, Hedesu południowego, środkowego i północnego, z Craon oraz z Elbergu. Plus akademia na Radagas. W sumie zawsze występowało czterdziestu dwóch uczniów. Ogłaszano po jednym zwycięzcy z każdej konkurencji. Nagrodami zwykle był dyplom, kupony na ekskluzywne wakacje na innym kontynencie oraz tysiąc sztuk złota. Czasem dodawano tablet lub nawet komputer, zależnie od wygranej konkurencji.
Yumiro miała mnóstwo pracy jako jedna z przewodniczących. Jej klasie przydzielono zadanie, by przygotować pokoje dla trzydziestu sześciu osób. Wiadomo już było, że wśród nich będzie dwadzieścia dziewczyn oraz szesnastu chłopców. Podzielono ich czwórkami, dlatego trzeba było urządzić dziewięć pokoi. Yumiro podzieliła swoją dwudziestu dwu osobową klasę na grupy. Musiała przyznać, że była z nich dumna. Poradzili sobie szybko ze swoim zadaniem, a pokoje ostatecznie wyglądały bardzo ładnie. Britt i Shaen przyniosły nawet kilka kwiatków z ogrodów internatu i włożyły je do ozdobnych wazonów.
Poza tym na Yumiro spadło zadanie sprawdzania, jak radzą sobie inne pierwszaki. Pozostałym trzem klasom musiała pomagać z prawie wszystkim, bo przewodniczący byli wyjątkowo nieudolni.
Gdy w końcu wszystko było gotowe, okazało się, że trzecia be – klasa Fredricka – nie wykonała swojego zadania i nie przygotowała auli, na której miała odbywać się transmisja do telewizji i przedstawienie uczestników. Prawie cała szkoła zebrała się, by w popłochu sprzątać w ostatni dzień przed olimpiadą – piątek. Potem został tylko weekend, a w poniedziałek – olimpiada. Na pierwszy dzień przewidziano przedstawienie uczestników, na drugi konkurencje naukowe, na trzeci sportowe, a na czwarty artystyczne. W piątek odbywało się uroczyste ogłoszenie wyników i pożegnanie uczestników z innych szkół.
Yumiro nawet nie miała czasu potrenować, a do latarni udało się jej pójść zaledwie trzy razy w tygodniu.
Podobnie było z Geldą, która przez wysoką posadę Fredricka nie miała szans na więcej niż dwa spotkania. Raz wyszedł z nią na obiad, drugi do parku. Gelda czuła, że zakochuje się w nim coraz bardziej. Miała wręcz obsesję na jego punkcie – myślała o nim dwadzieścia cztery godziny na dobę. Miała szczęście, że tydzień sprzątania był luźny i nauczyciele często zwalniali z lekcji. Natomiast następny tydzień miał być całkowicie wolny od lekcji. Gdyby musiała uczyć się w takim stanie, zapewne jej oceny bardzo by się osłabiły.
W końcu nadszedł pierwszy dzień olimpiady. Yumiro spała ledwie pięć godzin, bo prawie całą noc wybierała sukienkę i denerwowała się prezentacją. Nie miała w zwyczaju się stresować, ale wystąpienie przed takim dużym gronem widzów... Miała tylko stać i się uśmiechać, ale gdy tylko o tym myślała, dostawała zawrotów głowy.
Gelda i Adia odprowadziły ją do wejścia na zaplecze auli. Życzyły jej powodzenia i odeszły na widownię. Yumiro zobaczyła jeszcze w oknie autobus. Wszyscy z innych szkół już byli za zapleczu.
Weszła do środka, czując, że przechodzą ją potworne dreszcze.
Pomieszczenie było przestronne. Przypominało zbiorową garderobę. Po prawej stało wielkie lustro otoczone żółtymi reflektorami. Tłoczyło się przed nim mnóstwo młodzieży, krzyczących, poprawiających stroje i tych najspokojniejszych – rozmawiających. Było tu też kilku nieznanych Yumiro nauczycieli.
Pierwszy zobaczył ją Greev. Od razu podbiegł do koleżanki i uśmiechnął się, próbując dodać jej otuchy.
–Hej. Jest stresik, co?
–No. Niezły – odparła Yumiro, siląc się na uśmiech.
–Próbowałem z kimś pogadać, ale wszyscy są zajęci sobą. Jakby się nie szykowali już rano.
–Wiesz, są po długiej podróży. Ci z Elbergu lecieli jakieś siedem godzin.
Greev wzruszył ramionami.
–Może masz rację. Ale w ten sposób jeden z głównych celów tej całej olimpiady będzie zaniedbany.
–Racja. Integracja.
Stali chwilę w milczeniu. To była jedna cecha Greeva, którą Yumiro lubiła – dla niego nie istniało coś takiego jak „krępująca cisza”, nie widział potrzeby, by mówić coś zupełnie zbędnego.
Ze sceny przez kurtynę zajrzał do nich pan Aleksus.
–Witajcie, kochani! – zakrzyknął. – Za dziesięć minut zacznie się oficjalne przywitanie. Pierwsza wchodzi szkoła z Elbergu. Przygotujcie się! – zniknął.
Grupka dwóch dziewcząt i czterech chłopców w eleganckich strojach ustawiła się przed bocznym wejściem na scenę. Byli spięci, nie rozmawiali nawet między sobą. Yumiro próbowała odgadnąć, który z nich będzie nurkować. Wytypowała szczupłego chłopaka o długich nogach i trójkątnej twarzy. Stał nieruchomo, był sztywny i wyprostowany.
W ostatnim momencie jedna z dziewcząt chciała pójść do toalety, ale dyrektor wychylił się ponownie i zakrzyknął:
–Za minutę wchodzicie!
Po chwili na auli zapadła cisza i rozległ się stłumiony głos mężczyzny. Aleksus opowiadał krótko o zasadach i tradycji olimpiady. Była to jedenasta rocznica, a szkoła na Radagas trzeci raz była wylosowana na gospodarza.
–...pierwszą szkołą, którą zaprezentujemy, będzie Elbergskie Liceum im. Wizarda w Avden!
Sześciu uczniów wyszło na scenę z grobowymi wyrazami twarzy. Byli już za kurtyną, więc Yumiro mogła już tylko słyszeć, nie widzieć.
–A cóż to za powaga, kochani? Uśmiechnijcie się, to najważniejsza część tej całej olimpiady! – roześmiał się pan Aleksus. Kilka osób na auli również zachichotało.
W tym momencie mały ekran zawieszony na ścianie obok uruchomił się. Uczniowie mogli oglądać transmisję.
Dyrektor po kolei przedstawił studentów. Okazało się, że szczupły chłopak występuje w biegach, a jego imię brzmi Alvio. Do nurkowania zgłosiła się Elyzja, dziewczyna o długich, falowanych blond włosach i bardzo dziewczęcej urodzie. Schowała ręce za plecami, uśmiechała się nieśmiało i zagryzała dolną wargę.
Yumiro nie była pewna, co o niej myśleć. Zdawała się być urocza i niegroźna, ale zwykle takich się lekceważy.
Następna była szkoła z Craonu. W nurkowaniu miał brać udział wysoki chłopak o kwadratowej szczęce i dość tłustych czarnych włosach. Miał na imię Graydell. Wyglądał niebezpiecznie. Yumiro poczuła zagrożenie.
Reprezentantem nurkowania Hedesu Północnego był rozpromieniony, uśmiechnięty radośnie chłopak o jasnych włosach i niskim wzroście. Miał na imię Valter. Kamera uchwyciła moment, w którym szeptał coś dziewczynie obok na ucho. Ta zachichotała. Potem przedstawiciel odrzucił głowę do tyłu. Yumiro zauważyła, że jego oczy mają miodowy kolor. Był rodowitym Hedesańczykiem. Tylko tam dzieci rodziły się ze złotymi, miodowymi lub kawowymi oczami.
Hedes Środkowy. Przedstawicielką była Gaja, pulchna dziewczyna marszcząca ciągle brwi. Miała brązowe włosy spięte w warkocz i oczy w kolorze écru. Mrużyła powieki, tak jakby podejrzewała o coś złego wszystkich dookoła. Wbrew wszystkiemu wydawała się  najprzyjaźniejsza z wszystkich. Yumiro zwróciła uwagę na jeszcze kogoś. W biegach miał brać udział Ruben. Wysoki chłopak, zapewne z trzeciej klasy. Stał wyprostowany, ale nie wydawał się spięty. Uśmiechał się delikatnie. Był przystojny, miał jasnobrązowe włosy i oczy koloru kawy z mlekiem. Yumiro przyłapała się na porównywaniu go do Fredricka. Ku jej zdziwieniu, Ruben okazał się w jej ocenie przystojniejszy.
Hedes Południowy. Przedstawicielem do nurkowania był Rodger, niezbyt urodziwy chłopiec w jej wieku. Garbił się i zdecydowanie nie czuł się dobrze przed kamerą. Jego twarz była czerwona od trądziku. Yumiro zlekceważyła go, myśląc, że ma zbyt pulchną posturę do pływania.
Nurkiem z Klovel była Aoife. Co typowe dla mieszkańców tego kraju, miała bordowe oczy i szare włosy. Spięła je w wysoki kok. Była wysoka i szczupła. Piękna. Wyglądała dumnie i poważnie. Coś w jej wizerunku sprawiło, że wzbudziła w Yumiro respekt.
Nagle ktoś potrząsnął Yumi za ramię.
–Halo! Wchodzimy zaraz – to był Greev.
Ustawili się razem z innymi w takiej kolejności, jak reszta szkół. Najpierw matematyk – Lidien, potem fizyk – Alfius, następnie sportowcy – Greev i Yumiro, a na końcu Gliwiusz oraz Flivia. W takiej kolejności miały też rozgrywać się konkurencje na olimpiadzie.
Yumiro prawie zupełnie zapomniała o stresie. Gdy zobaczyła, że przynajmniej jedna osoba z nurków jest w jej wieku, rozluźniła się.
Dyrektor przedstawił uczniów swojej szkoły z dumą w głosie. Gdy wypowiadał imię i nazwisko: Yumiro Asawin, Yumi wypatrzyła kamerę, która właśnie wykonywała zbliżenie na jej twarz – i uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. W sumie nie była pewna, jaki chce stworzyć wizerunek, ale przypomniała sobie o rodzicach mieszkających w Craonie i oglądających z uwagą igrzyska. Wysłała ten uśmiech właśnie do nich. Gdy rozmawiała ostatnio z mamą przez telefon, ta wyraziła ogromną radość i chęć kibicowania. Zapewne teraz wspólnie z ojcem trzymali za nią kciuki.
Gdy prezentacja skończyła się pomyślnie, dyrektor poszedł oprowadzić kamerzystów po szkole. Miał pokazać przygotowane na olimpiadę miejsca: pracownię plastyczną, fizyczną, matematyczną oraz tor wyścigowy, a także położone w głębi wyspy jezioro Cardsi. To właśnie tam miały odbyć się zawody w nurkowaniu. Yumiro kiedyś je odwiedziła, i zapamiętała okolicę jako piękną, choć ponurą. Choć miejsce było tak blisko morza, woda w tym jeziorze była słodka, z niewielką zawartością soli.
Oprowadzenie mogło potrwać minimalnie godzinę.
Tymczasem uczestnicy olimpiady mieli czas, by rozpakować się, umyć i pozwiedzać. Była czternasta, więc obiad miał być za godzinę. Dla przedstawicieli wszystkich szkół przygotowano długi stół, przy którym mieli siedzieć wszyscy – łącznie z Greevem, Yumiro, Gliwiuszem, Flivią, Alfiusem i Lidienem. Yumiro była smutna, że ma teraz zaledwie sześćdziesiąt minut na omówienie sytuacji z Adią i Geldą.
Spotkały się w pokoju. Adia powiedziała tylko, że na Rodgera trzeba będzie uważać, co było dla Yumi co najmniej głupią radą. Ona uznała go za zupełnie niegroźnego i trzymała się tej opinii. Gelda natomiast długo omawiała każdą postać, a najdłużej rozwodziła się nad Valterem, Graydellem i Rubenem. Stwierdziła, że Yumiro ma szczęście, bo na nurkowanie zapisali się prawie sami przystojniacy.
Yumi jednak zupełnie o tym nie myślała. Stresowała się bardziej swoją kondycją, która ostatnio tak bardzo ją zawiodła.
Po dwudziestu minutach paplaniny Gelda wyszła z pokoju, twierdząc, że pójdzie na obiad do baru. Ostatnio często tak wychodziła praktycznie bez ostrzeżenia. Adia była tak skupiona na rysowaniu czegoś w szkicowniku, że najwyraźniej nie spostrzegła, że będzie jeść sama.
Jak się okazało, Greev czekał na Yumiro przed stołówką. Była ona jedynym bezpośrednim łącznikiem między częścią internatu dla dziewczyn a chłopców i znajdowała się pod ziemią. Byłoby tam ciemno, gdyby nie mnóstwo lamp. W rezultacie stołówka wyglądała bardzo luksusowo, ładnie i oryginalnie.
Greev twierdził, że to z grzeczności, ale Yumiro wiedziała, że to po prostu przez jego nieśmiałość. Nie chciał wejść w tłum nieznajomych bez nikogo do porozmawiania.
Zasada bufetu wciąż działała, ale stanowisk z jedzeniem było więcej. Dzięki temu nie zrobił się zbyt wielki chaos. Głównym daniem było spaghetti, na przystawkę można było nałożyć sobie krem cebulowy. Yumiro jednak z tego zrezygnowała, gdyż nigdy nie przepadała za tym smakiem.
Gdy jej talerz pełen był pełen makaronu, położyła jeszcze na tackę sok pomarańczowy oraz sernik. W brzuchu jej burczało, czuła się piekielnie głodna.
Usiadła przy prostokątnym stole z innymi. Obok niej usiadł Greev, drugie krzesło było jeszcze puste. Odnalazła wzrokiem nurków. Wszyscy siedzieli naprzeciwko niej, zbili się w grupkę. Elyzja dyskutowała z Valterem i starała się zyskać jak najwięcej rozmówców, uśmiechając się zachęcająco do pozostałych. Gdy jej radosne spojrzenie spotkało podejrzliwy wzrok Yumiro, dziewczyna od razu zaprosiła ją do konwersacji gestem.
–Jesteś Yumiro, prawda? – zagadała.
–Tak – odparła Yumi. Nie zdawała sobie sprawy ze swojego chłodnego tonu.
–Masz bardzo ładne imię.
–Dzięki.
Elyzja nie pozwoliła choćby na chwilę ciszy.
–Zebrałam wszystkich nurków w tym miejscu. Chciałabym się z wami lepiej poznać! Widzisz, jestem ekstrawertykiem w stu procentach. A jak z tobą, Yumi?
Yumiro nie cierpiała, kiedy mówił tak na nią ktoś inny niż rodzice, Gelda lub Adia.
–Wolę samotność – stwierdziła neutralnym tonem.
–Oooch – zasmuciła się Elyzja. Jej mimika i gesty były przesadnie teatralne. – Ludzie tak mówią, ale tak naprawdę wszyscy wolą rozmawiać z innymi niż siedzieć samemu w ciszy.
–Samemu nie trzeba siedzieć w ciszy – Yumiro już wiedziała, że kompletnie się z nią nie dogada. Zupełnie inny gatunek człowieka.
Elyzja roześmiała się.
–Ha ha, racja! Niektórzy gadają do siebie. To dopiero dziwacy, nie?
–Nie – odparła lodowatym tonem Yumiro, spoglądając dziewczynie prosto w oczy. – Rozmawiając ze sobą można utrzymać swoją poczytalność w normie. Czujemy się lepiej ze sobą. Nie, można nawet zaprzyjaźnić się ze sobą. Poza tym, nie miałam na myśli tylko rozmowy. Jest jeszcze muzyka.
Elyzja była wyraźnie zbita z tropu.
–Yyy... prawda... ale szczerze ja wolę muzykę do tańczenia.
–Dlatego nie zrozumiesz – skwitowała Yumiro i spuściła wzrok z rozmówcy na talerz. Zabrała się za spaghetti, czując się, jakby wygrała bitwę. Dostrzegła kątem oka, że Elyzja wzrusza ramionami i powraca do rozmowy z Valterem.
Po jakimś czasie obok Yumiro usiadł Ruben. Dziewczyna poczuła przyjemną woń kawy. Nabrała powietrza w płuca, by ją lepiej poczuć...
I wtedy poczuła się, jakby nurkowała w morzu. Przypomniała sobie obrazy wodorostów, ławicy rybek, małych żabek... on pachniał wodą morską, ale w dziwacznie cudowny dla nosa sposób. Zapach kawy był na wierzchu. Pod spodem kryła się ta piękna woń, która tak urzekła Yumiro, że dziewczyna wpadła w stupor.
Gdy tak delektowała się zapachem, Ruben niespodziewanie odwrócił do niej głowę. Wciągnął do ust makaron. Na jego policzku wylądowała kropelka sosu. Nie zauważył tego.
–Macie ładną szkołę.
To sprowadziło ją na ziemię.
–Tak. Wiem.
Może to nie była odpowiedź, jakiej oczekiwał, ale Ruben pokiwał głową.
–Masz na twarzy sos – wyrwało się Yumiro. Mówienie takich rzeczy prawie obcej osobie wydawało jej się trochę dziwne, ale nie mogła się powstrzymać. Chciała obejrzeć jego twarz w pełnej okazałości.
Chłopak wbrew jej oczekiwaniom nie speszył się. Wytarł twarz serwetką.
–Dzięki.
Czy jej się zdawało, czy był jednym z tych niewielu ludzi, którzy nie odrzucali jej stylu bycia po pierwszym spotkaniu?
Zaciekawił ją.
–Masz na imię Ruben, prawda? – zapytała.
–Tak – odpowiedział. Yumiro zwróciła uwagę na jego ubiór. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem, inną niż ta, którą założył na przedstawienie uczestników. Pasowała do jego „złotej twarzy”. – A ty jesteś Yumiro, prawda?
–Tak jest.
Chłopak uśmiechnął się.
–Dosyć dziwne imię jak na Radagas. Nie jesteś stąd, prawda?
–Nie. Mieszkam w internacie, urodziłam się w Craonie.
–Ale to imię też nie pochodzi z Craonu – Ruben dalej się uśmiechał. Chyba zaczynał ją rozgryzać. – Masz w sobie coś z nimfy, prawda? Po włosach zakładam, że wodnej.
–Włosy to sobie można przefarbować – również się uśmiechnęła.
–To prawda. Ale będziesz nurkować, nie?
Yumiro pokiwała głową. Był sprytny.
–Tak. Mam w sobie krew najady.
Ruben z satysfakcją skinął głową.
–Nie sądzisz, że to oszustwo? – zapytał po dłuższej chwili jedzenia spaghetti.
–Też miałam wątpliwości. Ale gdyby mnie nie przyjęli... to byłby rasizm, prawda?

/// Zaczynamy część drugą opowiadania. Jesteśmy mniej więcej w połowie, może trochę przed... Jak Wam się podoba? \\\
Czytaj dalej »

niedziela, 14 maja 2017

Stara latarnia morska | #4

–Okej, dzięki – burknęła Yumiro i przeszła obok Fredricka, uważając, by go nie dotknąć lub musnąć.
–Mogę wejść? – po chwili ciszy zapytał chłopak.
Gelda przestała wpatrywać się bezmyślnie w jego ciemne oczy i wpuściła go.
–Tak, jasne. Rozgość się.
Fredrick wszedł do środka, uśmiechając się ciągle przyjaźnie. Gelda pomyślała, że warto by się teraz przedstawić.
–Ja jestem Gelda...
Adia uniosła wzrok znad szkicownika. Nie wykazała zbytniego zainteresowania chłopakiem. Tym lepiej dla mnie, pomyślała przebiegle Gelda.
–A to jest Adia.
–Miło mi was poznać.
Miał taki cudowny głos. Taki... miękki i sympatyczny... a jego uśmiech... jak z bajki...
–Ciebie też... bardzo miło...
Miała nadzieję, że uzna jej jąkanie za urocze.
–No... niezła sztuka z tej Yumiro, co? – roześmiał się Fredrick, unosząc ramię i drapiąc się po plecach. Wydawał się trochę onieśmielony, co tylko dodawało mu uroku.
–T-tak... czasami ciężko z nią wytrzymać. Jest dosyć chłodna i nieprzyjazna... ale to w końcu moja przyjaciółka. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy, że jest taka... sucha.
Fredrick rozluźnił ręce i uśmiechnął się do Geldy.
–Chyba przeciwieństwo ciebie, co?
–Yyy... no nie wiem... może?...
–Urocza jesteś – zaśmiał się Fredrick. Gelda poczuła, że jej twarz zmienia się w soczystego buraka.
–Dzi... dzięki – mruknęła.
Zaraz jednak chłopak spoważniał.
–Widziałem cię ostatnio na przedstawieniu – mówił głębokim tonem. – Coś niesamowitego. Przyznam ci się... obserwuję cię od dawna i... fantastycznie grasz.
–N-naprawdę? – Gelda uniosła oczy ku Fredrickowi. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że nawija kosmyk niesfornych włosów na palec.
–Naprawdę. Tylko na twoich przedstawieniach potrafię się tak wczuć w fabułę... raz prawie się popłakałem.
–Łał... dziękuję.
–Jutro macie kolejne przedstawienie, prawda? Nie mogę się doczekać. Będę ci kibicować z widowni.
Gelda poczuła, że robi jej się gorąco. Serce kołotało się niespokojnie w piersi.
–Och... jutro niestety nie gram.
Fredrick był wyraźnie zmartwiony.
–Ojej. Szkoda.
–A-ale... w następnym już będę. Obiecuję.
Chłopak rozpromienił się.
–To super!
Nastała cisza przerywana dziwnym, chrapliwym oddechem Adii. Czasami tak robiła, kiedy bardzo wczuła się w rysunek.
–Słuchaj, Gelda... – Fredrick musnął jej dłoń. – Czy... chciałabyś jutro pójść ze mną na to przedstawienie?
–P-przedsta... tak, pewnie... jest o siedemnastej...
–Dobra. Odbiorę cię z pokoju – uśmiechnął się promiennie. Wyglądał tak czarująco.
–O-okej.
Gelda uciekła wzrokiem od Fredricka i spojrzała na szkicownik Adii. Przez ułamek sekundy widziała szkic.
To było serce. Wyrywane prosto z piersi, okrwawione i ściśnięte przez okrutną dłoń.
Była zdezorientowana. W tym momencie Fredrick uśmiechnął się i poprawił rękawy czarnego płaszca.
–Dobra, ja się zbieram. Ale... nie mów Yumiro, że zostałem na dłużej, okej? Do zobaczenia.
Gelda nawet nie zdążyła się pożegnać. Go już nie było w pokoju.
* * *

Nikogo tam nie było.
Yumiro przeszukała całą stołowkę i znalazła tylko Britt z Greevem, siedzących przy jednym stole i chichoczących głupawo. Ta dwójka już od dawna miała się ku sobie.
–Widzieliście może tu jakąś rudą dziewczynę? – zapytała, choć niechętnie im przerywała.
–Nie – zaprzeczyła Britt, nawet nie spoglądająć na Yumiro.
Dziewczynie coś nagle przyszło do głowy. Głupia myśl, ale naszła ją tak nagle i dość mocno naciskała na jej umysł.
Przecież to pytanie bez sensu.
–Uch... a widzieliście może tego Fredricka z trzeciej be?
–Nie. Nikt tu nie przychodził od pół godziny.
Yumiro poczuła ukłucie w sercu. Oszukał ją. Ale dlaczego? Jaki miał cel? Przecież i tak już wychodził...
Chyba że nie. Może chciał zostać sam na sam w pokoju z Geldą. W końcu Adia była w swojej mantrze rysowniczej.
Choć nic ich nie łączyło, Yumiro poczuła się zawiedziona i zdradzona. Co za głupi sposób na podryw. Czemu wcześniej z nią flirtował? Pewnie chciał po prostu zdobyć jej zaufanie. Albo nie mógł się powstrzymać. W końcu tamtego wieczora Yumiro wyglądała wyjątkowo ładnie.
Co absolutnie nie usprawiedliwiało jego zachowania.
Yumi obróciła się na pięcie i wybiegła ze stołówki.
Weszła do pokoju gwałtownym ruchem.
Zero Fredricków.
–Cześć, Yumi. Czego chciała ta dziewczyna?
–Yyy... no właśnie jej nie było. Tylko Britt z Greevem. Powiedzieli mi, że nikt tam nie przychodził od pół godziny... nie wiem, o co chodziło Fredrickowi.
W oczach Geldy pojawił się błysk zrozumienia. Yumiro zmarszczyła brwi. Gelda jednak od razu uśmiechnęła się tym swoim sympatycznym uśmiechem.
–Ja nie wiem. Poszedł sobie od razu, kiedy wyszłaś. Może był na stołówce wcześniej, a ta ruda zwiała?
–No nie wiem, powiedział, że był tam przed chwilą...
–Może się po prostu nie zrozumieliście. Następnym razem go spytaj.
–Raczej już nie będzie następnego razu. Wątpię, żebyśmy mieli jakąś inną okazję do pogadania.
–No cóż... w takim razie tym bardziej nie powinnaś się przejmować. Chodź, kupiłam dzisiaj dobre chrupki.

* * *

Tamtego wieczoru Yumiro poszła do latarni nieco wcześniej niż zwykle. W soboty dyrektor nie przychodził tam pracować. Miała dużo czasu dla siebie.
Zanim zabrała się za lekturę, przemyślała sprawę z Fredrickiem. Musiała przyznać, że zaczynał jej się podobać. Wbrew wszystkiemu. Jednak teraz był znów jak odległy, niedostępny najprzystojniejszy chłopak w szkole. Taki, którym Yumiro nigdy by się nie zainteresowała, wiedząc, że to bez sensu.
Było jej przykro. Zastanawiała się, dlaczego ją oszukał. I czemu Gelda miała taki dziwny wyraz twarzy, kiedy wspomniała o tej dziwnej sytuacji.
Starała się tego nie rozpamiętywać. Zapomnieć i tyle. Ale czuła się, jakby ktoś złamał jej serce.
Próbowała się wciągnąć w nową powieść, ale to wciąż jej doskwierało. Zmuszała się do patrzenia na linijki tekstu przez kolejną godzinę, a gdy nastała dwudziesta pierwsza, oderwała się od bezsensownej lektury i wróciła do internatu. Tym razem włożyła słuchawki do uszu, bo nie padał deszcz, w który mogłaby się wsłuchać. Było ciepło, dlatego zdjęła kurtkę i przerzuciła przez ramię.
Słuchała wolnej, cichej i spokojnej muzyki. Pozwoliło jej się to uspokoić. Szła zawiłymi ścieżkami, by wydłużyć drogę powrotną.
Tamtej nocy spała mniej spokojnie niż poprzedniej.
Geldzie natomiast śniła się cudowna przyszłość z Fredrickiem, w której on przez cały uśmiecha się do niej tym swoim urzekającym uśmiechem.
Choć gdzieś w jej umyśle czaił się obraz wyrywanego z piersi serca.

* * *

Nazajutrz Yumiro długo nie wychodziła z łóżka. Poszła na śniadanie dopiero koło dziesiątej. Zostało już bardzo niewiele jedzenia, a sprzątaczki zamiatały podłogę.
Wzięła tackę, zaparzyła słabą herbatę miętową i ruszyła na poszukiwanie resztek pożywienia. Znalazła jednego przypalonego naleśnika z kremem czekoladowym, jabłko i trochę miodowych płatków śniadaniowych. Mleko w czajniku było letnie.
Yumiro położyła nędzny posiłek na najbliższym stoliku. Taca trzasnęła, wylało się trochę herbaty.
–Ojej! Zły humor mamy, co? – zagadała jedna ze sprzątaczek.
Yumiro spojrzała na nią zmęczonym wzrokiem. Faktycznie była nie w sosie. Sytuacja z Fredrickiem już tak nie bolała, ale Yumi wciąż odczuwała niesmak.
Oprócz niej na stołówce siedział jeszcze Hordon. Przez cały rok szkolny prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Im więcej Yumiro go obserwowała, tym bardziej się przekonywała, że rzeczywiście nie warto. Hordon nie miał przyjaciół, ale uważał, że jest inaczej. Teraz robił zdjęcia nadgryzionego naleśnika z truskawkami, a potem wykrzywiał swoją twarz w dziwnych grymasach. Dopiero po chwili Yumiro uświadomiła sobie, że on wcale się nie dusi, a wysyła buziaki do kamery z przodu komórki.
Zresztą, nawet jeśli Hordonem byłaby Gelda lub Adia, Yumiro nie miała ochoty rozmawiać z kimkolwiek.
Przełknęła ostatni kawałek naleśnika, wypiła herbatę, po czym posprzątała po sobie i wyszła ze stołówki.
Przeszło jej przez myśl, żeby odwiedzić latarnię. Szybko jednak przypomniała sobie, że niedziele to jedyne dni, w które jest ona zamknięta. Nie wiadomo, czemu dyrektor tak ustalił.
Teraz Yumiro wydawało się, że zrobił to jej na złość. Akurat kiedy najbardziej potrzebuje refleksji nadmorskiej.
Refleksji nadmorskiej?
Yumiro naszła fantastyczna myśl. Pobiegła na górę, założyła kostium kąpielowy, narzuciła na niego lekką kurtkę i pobiegła na ulubioną plażę.
Na piasku leżała tylko jedna starsza pani z mężem oraz czteroosobowa zabiegana rodzina. Yumiro odłożyła kurtkę blisko niewysokich, ledwie wyróżniających się od plaży wydm i spojrzała na wodę.
Krystalicznie czysta. Yumi zamoczyła palce prawej stopy. Ciepła. Prawie tak samo jak powietrze. Była piękna pogoda, na niebie nie widać było żadnej chmurki, a słońce smażyło.
Yumiro weszła głębiej. Zamknęła na chwilę oczy. Słyszała mewy i papugi, szum morza, zderzające się fale, dzieci bawiące się na brzegu. Czuła woń soli i wody. Powietrze, prawie nieruchome, delikatnie muskało jej skórę.
Rozchyliła powieki. Była o krok od nagłego spadku, przepaści w morzu. Zamknęła oczy, rozłożyła ramiona, nabrała powietrza w płuca i niczym delfin z wdziękiem rzuciła się w morską otchłań.
Tu było zimniej. Yumiro odpychała się rękami, by popłynąć głębiej. Czuła chłód. Otworzyła oczy. Zobaczyła wodorosty na ścianie, z której przed chwilą się rzuciła. Unosiła się pod wodą, oglądała morski podwodny świat.
Tu i tak było jeszcze w miarę płytko. Niewiele metrów pod nią było już dno, usiane morskimi roślinami różnego koloru, kołyszącymi się delikatnie. Yumiro popłynęła trochę dalej. Minęła ławicę kolorowych rybek. Prócz nich rzadko spotykała inne gatunki. Groźne zwierzęta mieszkały daleko.
Yumiro postanowiła przetestować swoje umiejętności szybkiego pływania pod wodą. Pewnie o to będzie chodzić w olimpiadzie. Wypatrzyła w oddali ogromny, pomarańczowy wodorost unoszący się na dnie. Stanęła na piachu.
Gotowi do startu... start!
Wystrzeliła jak błyskawica. Zamknęła oczy i zaczęła mierzyć czas w myślach.
Otworzyła je po pięciu sekundach. Wodorost był dalej, niż jej się wydawało. Przyspieszyła, czując napięcie w mięśniach.
Poczuła, że słabnie. Próbowała dalej kołysać nogami, nawet wolno, ale czuła zbyt duży ból. Opadła na dno, zmęczona. Wodorost bezczelnie kołysał się zaledwie parę metrów dalej.
Yumiro leżała chwilę na dnie morza. Liczyła ryby przepływające nad jej bezwładnym ciałem. Czuła się beznadziejnie. Teraz, gdy widziała, że nawet w nurkowaniu wcale nie jest taka dobra, przypomniała jej się cała sytuacja z Fredrickiem. Nagle zabrakło jej powietrza w płucach. Yumiro wypłynęła prędko na powierzchnię.
Była bardzo daleko od brzegu. Ludzie wyglądali jak małe figurynki krzątające się po plaży. Yumiro użyła ostatku sił, który miała w rękach i dopłynęła na suchy ląd.
Wyczołgała się niezdarnie z wody, czując, jak fale podmywają ją z tyłu. Czuła, jakby nawet morze próbowało ją wygonić. W końcu wstała i ruszyła do wydm. Pod wodą była trochę więcej niż pięć minut. Widziała, że ludzie dziwnie jej się przyglądali. Jej skóra zrobiła się bledsza, a nawet nabrała delikatnego, niebieskiego odcieniu. Yumiro chwyciła kurtkę. Usiadła na chwilę na plaży, czekając, aż słońce wysuszy jej włosy, a obolałe mięśnie odpoczną. Potem wróciła do internatu.

* * *

Gelda ze zdenerwowaniem poprawiała kołnierzyk sukienki tysięczny raz. O niczym nie powiedziała Adii ani Yumiro. Była już we własnym świecie, pełnym blasku, radości i czarujących uśmiechów Fredricka. Ostatni raz zauważyła, że w jego policzkach robią się maleńkie, ledwie dostrzegalne dołeczki.
Powiedziała przyjaciółkom, że wychodzi do teatru sama. Postanowiła wyjść na zewnątrz pokoju, by nie zobaczyły Fredricka. Oglądała swoje odbicie w komórce.
Letnia, zwiewna, ale elegancka sukienka w kolorze brzoskwini. Błękitny wisiorek. Gelda pozwoliła sobie nawet na małą dawkę makijażu, w co rzadko się bawiła. Użyła tylko tuszu do rzęs i słabej, grejfrutowej pomadki. Starała nie zlizywać jej w zdenerwowaniu z warg. 
Na szerokie, choć małe stopy nałożyła pomarańczowe półbuciki. Kupiła je niedawno na wyprzedaży. Dopiero teraz przypomniała sobie, że był to jakiś przydrożny stragan z ciuchami. Oby Fredrick nie zauważył, że nosi takie rzeczy.
A jeśli zauważy? Może akurat niedawno przechodził obok tego straganu i zapamiętał te półbuciki? Cholera. Trzeba wrócić i zmienić obuwie.
Jednak było już za późno. Na piętro wjechała winda. Wyszedł z niej wysoki chłopak, ubrany w elegancką, rozpiętą na górze koszulę w białym kolorze. Wsadził ją do czarnych, długich spodni. Gdy zobaczył Geldę, jego twarz rozjaśnił uroczy uśmiech pełen zmieszania, oszołomienia i radości.
–Gelda! Wyglądasz... wspaniale.
Gelda nie mogła się powstrzymać od głupiutkiego, cichego chichotu. Uniosła głowę, by spojrzeć Fredrickowi w twarz. Wyglądał elegancko, ale też na luzie, a jego szmaragdowo-ciemne oczy zmniejszyły się pod wpływem szerokiego uśmiechu. 
Gelda miała wrażenie, że zaraz zemdleje albo zwymiotuje ze szczęścia.
Fredrick niespodziewanie chwycił ją za rękę. Był to niewinny gest, ale dziewczyna ledwo już stała na nogach.
–Chodźmy. 
W teatrze usiedli w jednym z środkowych rzędów. Był to niewielki teatr, nie było tu nawet trybun, a zwykłe ławki szkolne. Scena udekorowana była kwiatami z origami, głównie różowymi. Gelda rozpoznała je. Niedawno męczyła się z jednym z nich na zajęciach z plastyki. Chciała powiedzieć coś o tym Fredrickowi, ale bała się otwierać buzię. Obawiała się, że ją wyśmieje albo nie będzie wiedział, co powiedzieć.
W rezultacie siedzieli w ciszy, a do przedstawienia zostało jeszcze pięć minut.
Niespodziewanie rozmowę zaczął Fredrick.
–Nic nie powiedziałaś Yumiro, prawda? Czekałaś na mnie przed pokojem. Tej drugiej też pewnie nic nie szepnęłaś, co?
–N-nie. 
Fredrick uśmiechnął się znowu. Ile on miał tych uśmiechów w zapasie, że tak nimi wszystkich częstował? 
–Bardzo dobrze. Przepraszam, ale wolałbym, żeby nasze spotkania na razie pozostały tajemnicą. 
–Pewnie i tak ktoś już nas zauważył, kiedy wchodziliśmy do teatru – Gelda chciała jeszcze dodać, że bezwstydnie trzymał ją za rękę całą drogę, ale bała się, że jeśli mu to wytknie, już więcej jej nie dotknie.
–Och. Masz rację – westchnął. – Powinniśmy zachować większy dystans. Ale... – zaczerwienił się i schylił głowę. – Kiedy... znaczy, jeśli... zaczniemy się oficjalnie spotykać... już będziemy mogli wszystkim powiedzieć.
Gelda oniemiała. Czuła, że żołądek podchodzi jej do gardła, w środku latają motyle, a w piersi serce gra rytmicznego, szybkiego marsza. 
–Hm. A jak z Yumiro? Trochę ją wczoraj wykiwałem, ale to tylko dlatego, że chciałem z tobą zostać... mam nadzieję, że za bardzo się nie gniewała.
Gelda miała wrażenie, że cały świat dookoła niebezpiecznie się obraca. Z trudem skupiła się na jego słowach.
–N-nie... Chyba się w ogóle tym nie przejęła.
Fredrick odetchnął z ulgą.
–Uff. Znam ją właściwie dwa dni, ale wydaje się dość nerwowa.
–Tak, to prawda. Łatwo się denerwuje, jeśli chodzi o niektóre sprawy, ale równocześnie jest nieziemsko cierpliwa. Kiedyś nie mogłam zrozumieć równań na matematyce... chociaż zajęło nam to godzinę, wszystko mi wytłumaczyła. 
–Dobra z niej przyjaciółka – Fredrick uniósł delikatnie kąciki ust. – Widać, że świetnie się dogadujecie. Pewnie wszystkie chwile spędzacie razem.
–Mmm... no... prawie wszystkie – Gelda zamyśliła się. Yumiro kiedyś ją poprosiła, żeby nie rozpowiadała jej nocnych wypadów do latarni. Nie była pewna, czy to aby legalne, a nie chciała z tego rezygnować. Gdyby niepowołane osoby o tym usłyszały, mogłyby naskarżyć...
–Tak? – zdziwił się Fredrick. – Kiedy się na przykład rozstajecie? Prawie zawsze widzę was razem.
Gelda nagle uświadomiła sobie, że rozmawiają głównie o Yumiro. Nie tak powinna wyglądać randka.
–To prawda, ale każdy potrzebuje chwili samotności. Nawet ja... – chciała zabrzmieć tajemniczo, by zaciekawić Fredricka, ten jednak wydawał się trochę rozczarowany. 
–Racja – powiedział tylko i przedstawienie się zaczęło.
* * *

Na obiad były kotlety z ziemniakami. Choć Yumiro normalnie wylizywałaby nawet najmniejszą kroplę sosu, która została na talerzu, teraz nie miała apetytu. Poza tym, Gelda dziwnie się zachowywała. Adia jak zwykle siedziała cicho, grzebiąc widelcem w surówce i wytrzeszczonymi oczami obserwując ziemniaki. Jednak ona miała w zwyczaju zachowywać się nienormalnie. Gelda natomiast myślami była gdzie indziej, prawie nie jadła, nic nie mówiła. Yumiro miała dosyć tej ciszy.
–Dziewczyny, co jest? Słowa nie zamieniłyśmy od wczoraj.
–Och – stęknęła Adia. – Masz rację.
Gelda tępo wpatrywała się w sufit. Najwyraźniej naszła ją jakaś przyjemna myśl, bo uśmiechnęła się i parsknęła śmiechem.
–Gelda? – sprowadziła ją na ziemię Yumiro.
–Och! – czar jakby prysł. Gelda popatrzyła na przyjaciółkę z oszołomieniem. – Co mówiłaś?
–Co się z tobą dzieje?
–Nic. Po prostu... zamyśliłam się. Gdzie byłaś cały dzień, Yumi?
Yumiro odetchnęła w duchu. Może to faktycznie zwykłe zamyślenie. Opowiedziała Geldzie o swoich rozterkach i pobycie na plaży.
–Nie przejmuj się. Jak mówiłam, pewnie się nie zrozumieliście – zaczęła ją pocieszać Gelda. – A jeśli chodzi o nurkowanie... jesteś najlepsza, Yumi. Pewnie jak zwykle masz zawyżone ambicje i nikt by nie dopłynął do tego wodorostu.
Yumiro po obiedzie czuła się już lepiej. 
Popołudniu Gelda stwierdziła, że wychodzi do teatru na przedstawienie. Co podejrzane, założyła jedną ze swoich najładniejszych sukienek, a nawet umalowała się. Yumiro jednak nie zawracała sobie tym głowy. Pewnie po prostu chciała dobrze wyglądać, w końcu to wyjście do teatru. 
Gdyby Yumi zaczęła się zagłębiać w myśli, uświadomiłaby sobie, że to przecież teatr szkolny i tam mało kto przychodził ubrany aż tak elegancko.

/// Kolejna porcja z Yumiro. Gwiazdogrodzik pewnie dopiero w czerwcu. Muszę zająć się korektą. \\\
Czytaj dalej »

niedziela, 7 maja 2017

Stara latarnia morska | #3

Yumiro stwierdziła, że zaryzykuje i wróci do pokoju zwykłą drogą. Jeśli ukrywał się tu jakiś kapuś, pewnie już dawno zrobił jej tysiąc zdjęć.
Pokój mieścił się na ostatnim, trzecim piętrze. Dziewczyna weszła do windy i wjechała na górę.
W końcu stanęła przed drzwiami pokoju numer trzysta dwadzieścia. Otworzyła je.
–Yumi! – przywitał ją piskliwy, rozentuzjazmowany głosik Geldy. – W końcu wróciłaś!
–Cześć.
Pokój składał się z trzech pomieszczeń. Po lewej był mały salon, naprzeciwko trzy łóżka i po prawej toaleta.
Ostatnią współlokatorką była Adia. Siedziała obok Geldy na łóżku. Obydwie patrzyły na Yumiro, która zdjęła swoją przemoczoną kurtkę i odwiesiła na wieszak.
–Gelda, nie mówiłaś mi nic o jutrzejszym przedstawieniu.
–Przedstawieniu? Aaa... no bo ja w nim nie gram.
–A czemu nie grasz?
Yumiro weszła do łazienki, zostawiając otwarte drzwi. Umyła ręce porządnie.
–Bo czytałam scenariusz. Głupi, bez sensu i przesłodzony.
–Myślałam, że lubisz takie rzeczy – Yumi uśmiechnęła się do siebie. Zakręciła kran i wytarła ręce.
–Cicho!
Yumiro uniosła spojrzenie do lustra. W pierwszej chwili się nie poznała. Była zaskoczona – wyglądała wyjątkowo ładnie. Niebieskie końcówki wilgotnych włosów się zakręciły, rzęsy opadły, usta rozchyliły w półuśmiechu. Oczy powiększyły dzięki szeroko uniesionym powiekom. Choć Yumiro nie miała w zwyczaju pozować przed lustem, tym razem musiała. Odeszła metr od lustra, odsłaniając mokrą bluzkę z krótkim rękawem, która opadła poniżej ramion. Przylgnęła do ciała dziewczyny.
Yumiro położyła dłoń na udzie, wyginając delikatnie talię. Patrzyła sobie prosto w oczy. Czuła się trochę głupio, ale równocześnie cieszyła się. Rzadko kiedy miała czas i ochotę na oglądanie swojego ciała i twarzy. Odetchnęła głęboko. Może Fredrick rzeczywiście z nią flirtował?
W tym momencie w odbiciu zobaczyła Geldę.
–Co ty wyprawiasz, Yumi?!
Yumiro zawstydziła się. Natychmiast rozluźniła ręce i odwróciła się gwałtownie do przyjaciółki.
–Nic.
Gelda uniosła brwi.
Ona nigdy nie miała powodów do narzekania na swój wygląd. Miała śliczne, niebieskie oczy i blond grzywkę opadającą na brwi. Zawsze nosiła włosy spięte w wysoki kucyk. Nie rozstawała się też z błękitem na ubraniach. Pasował jej.
–Co, urosły ci... nie. Ty po prostu ładnie dzisiaj wyglądasz! – Yumiro zawstydziła się jeszcze bardziej. – Och, moja kochana Yumi... wyglądasz ślicznie!
Gelda wyjęła z kieszeni spodni komórkę, śmiejąc się. Udawała, że robi przyjaciółce zdjęcia niczym paparazzi.
–Ej! Tylko się sobie przyglądałam. Nigdy tego nie robiłam. Wcale nie wyglądam ładnie. Mam mokre włosy, wory pod oczami i... poza tym, nic mnie to nie obchodzi. Chcę wziąć prysznic, więc może w końcu wyjdziesz?
Gelda roześmiała się perliście.
–A potem będziesz latała na golasa? Przyniosę ci piżamę.
Yumiro pokręciła głową z zażenowaniem. Po prysznicu nie spojrzała już w lustro ani razu.
Gdy wróciła do sypialni, padła na łóżko z westchnięciem.
–Znowu byłaś w latarni? – zapytała Adia. Miała aksamitny, przyjemny głos. Była pulchniejsza od Geldy, miała okrągłą twarz i małe oczy. Gdy Yumiro uniosła głowę, zobaczyła, że dziewczyna znów coś rysuje. Szkicownik miała jednak przyciśnięty do piersi. Szkoda, pomyślała Yumi z rozczarowaniem. Uwielbiała oglądać jej dzieła.
–Tak.
–W końcu ktoś cię przyłapie. To nie może być legalne – Adia należała do rozsądnych i zorganizowanych ludzi. Mimo to miała niskie oceny. W jej artystycznej duszy nie było miejsca na inne umiejętności prócz rysowania, malowania i rzeźbienia. Odbijało się to jednak na niesamowitym talencie. Yumiro podejrzewała, że Adia znalazła się w akademii na Radagas dzięki bogatym i ważnym rodzicom. Ładne rysunki nie wystarczały, by dostać się do tej szkoły.
–Wiem – westchnęła Yumi. – Ale nie mogę się powstrzymać. Nigdzie indziej nie ma takiego zbioru. Sprawdzałam w naszej bibliotece. Nawet tam brakuje tych książek.
Adia wróciła do rysowania w połowie wypowiedzi Yumiro. To była cecha, która wszystkich irytowała – dziewczyna potrafiła stracić zainteresowanie rozmówcą w każdej chwili i nagle wyjąć szkicownik, po czym zacząć malować. Jakby coś w słowach drugiego człowieka ją inspirowało.
Gelda spojrzała czule na Adię.
–Niesamowita. Założę się, że już nas nie słyszy. No, to o czym tym razem czytałaś, Yumi?
Yumiro opowiedziała Geldzie całą przygodę, którą przeżyła tego wieczoru. Gelda nigdy nie była zainteresowana książkami, ale uwielbiała wysłuchiwać historii przyjaciółki. Zawsze razem żartowały z głównych bohaterów. Yumiro pomagała także unikać złych ocen współlokatorce, opowiadając jej szczegółowo lektury szkolne. Gelda zdecydowanie była lepszym słuchaczem niż czytelnikiem.
Tej nocy cała trójka znakomicie się wyspała.

* * *

Sobota. Gelda i Adia wyszły na wycieczkę po mieście. Yumiro jednak musiała zebrać listę chętnych na olimpiadę. W jej klasie było dwudziestu uczniów. Gelda i Adia nie były zainteresowane, choć Yumiro po długich namowach wpisała w końcu na listę Adię. Dziewczyna była nieśmiała, ale jej umiejętności podniosłyby szanse wygranej. Z pewnością wygra wstępne eliminacje szkolne.
Na śniadaniu zdobyła odpowiedzi większości uczniów, niektórzy jednak powychodzili do kafejek na naleśniki lub zjedli w pokojach. W sumie zapytała już dwunastu uczniów, a tylko jeden, nie licząc Adii, był zainteresowany olimpiadą. Był to Hordon, który uwielbiał chemię i biologię. Yumiro próbowała mu wyjaśnić, że na liście spisany był program olimpiady i część naukowa była poświęcona tylko ustnemu matematycznemu testu szybkich odpowiedzi oraz jakimś doświadczeniom z fizyki. Hordon, jak to Hordon, nie wysłuchał jej i i tak kazał się wpisać na listę, twierdząc, że fizyka łączy się z chemią, więc i tak ma duże szanse. Co nie zmieniało faktu, że wszyscy wiedzieli, że Hordon miał z tego przedmiotu jedynie mierne oceny.
Yumiro wyszła ze stołówki, a właściwie wytoczyła się z niej. Zjadła gigantyczne ilości gofrów z bitą śmietaną i miodem, ale nie mogła powiedzieć, że żałuje. Sobotnie śniadania były zawsze najlepsze.
Spojrzała na program. Właściwie przeczytała go tylko w połowie. Część artystyczna składała się z rysowania na czas oraz lepienia z gliny. Część sportowa... nurkowanie i bieg sprintem?
Nurkowanie?
Yumiro zagryzła dolną wargę.
Po namyśle jednak zamiast wpisać się na listę postanowiła dalej szukać chętnych.
Musiała do tego zawędrować do internatu chłopców, wyjątkowo otwartego dla dziewczyn w weekendy. Zostało jej pięciu chłopaków i trzy dziewczyny. Na korytarzu znalazła Greeva, Antona i Mathiasa. Byli to klasowi klauni, za którymi Yumiro nigdy nie przepadała, bo przeszkadzali w lekcji. Mathias był – wbrew pozorom – dobry z fizyki, a Greev potrafił szybko biegać.
–Yumi, a może zapisałabyś się na nurkowanie? – zapytał niespodziewanie Anton, kiedy koledzy przestali się z niego nabijać, bo on nigdzie się nie wpisał.
–Dla ciebie Yumiro – dziewczyna miała chłodny ton. – Dlaczego miałabym to zrobić?
–Widziałem, jak pływałaś w zeszłym tygodniu. Kiedy zanurkowałaś, wypłynęłaś chyba po dziesięciu minutach... myślałem, żeś się utopiła.
–Dziesięć minut?! I ty dopiero po takim czasie się zainteresowałeś? – wrzasnął zaskoczony Greev.
–No bo... chodzą plotki, żeś półsyrena, Yumiro – speszył się Anton. – Myślałem, że... wiesz, umiesz oddychać pod wodą...
Yumi zaniemówiła. Po tej szkole szybko się roznoszą wieści. Teraz jest nie tylko kujonką, ale i syrenką.
–Nie. Moja babcia była najadą – odparła.
–Aa! To sporo wyjaśnia – uśmiechnął się Anton.
–A co to? – zapytali równocześnie pozostali.
–Nimfa wodna – odpowiedział Anton, dumny ze swojej wiedzy.
–Czyli że co? Yumi umie se pod wodą normalnie... – zaczął nieskładną myśl Greev.
–Nie, nie umiem se pod wodą normalnie. Mój rekord to dwadzieścia minut. Tyle – przerwała mu Yumiro.
–To co, nie zapiszesz się?
–A to nie byłoby oszustwo?
–Nie no, coś ty! Raczej rasizm, jeśliby cię nie przyjęli – oburzył się Greev. – Inne szkoły też pewnie wystawią jakieś dziwolągi.
Yumiro zaczęła się zastanawiać. Puściła słowo „dziwolągi” mimo uszu.
–Słusznie – pochwalił go Mathias. – Zapisz się, Yumi. Śmiało.
–Mówiłam, żebyście tak na mnie nie mówili.
Chłopcy wyszczerzyli się głupio.
–Tak czy siak, dzięki. Zastanowię się.
Gdy tylko wyszła z internatu, usiadła na ławce i po krótkim zastanowieniu wpisała się na listę chętnych. Pływanie było jednym z tych talentów, którymi mogła się naprawdę pochwalić.
Dochodziła już trzynasta godzina, kiedy znalazła pozostałych dwóch chłopaków – Berny'ego i Gunnara – w parku obok internatu. Stali obok drzewa i dyskutowali głośno.
–Cześć – przywitała ich Yumiro.
Berny i Gunnar odwrócili się gwałtownie do intruza.
–Yumiro... cześć.
–Zbieram chętnych na olimpiadę. Niestety, w tym roku nic z biologii...
Oboje popatrzyli na siebie z powagą w oczach. Yumiro ich lubiła. Byli inteligentni i żywili niesamowitą pasję do biologii. Dziewczyna zawsze miała szacunek do ludzi z powołaniem.
–Jeśli nic z biologii... – zaczął Gunnar.
–...to my podziękujemy – dokończył Berny.
Czasami tak robili. Kończyli zdania za siebie. Reszta klasy uważała to za dość zabawne, choć chłopcy nie widzieli w tym nic dziwnego. Przyjaźnili się od przedszkola. Prawdopodobnie potrafili już czytać sobie w myślach.
Obaj nosili też okulary.
–Dobra, dzięki. Lecę.
Jeszcze tylko trzy dziewczyny.
Pierwszą z nich Yumiro złapała na korytarzu około czternastej. Była to Hinga, pasjonatka języków i pisarstwa. Większość klasy uważała ją za dziwaczkę, i być może dlatego Yumi złapała z nią kontakt już po pierwszych dniach w szkole.
–Cześć, Hinga – uśmiechnęła się do koleżanki.
–O! Cześć, Yumi... – Hinga obejrzała się za ramię. Burza czarnych loków podskoczyła. – Miło cię widzieć. – odwróciła się z powrotem do Yumiro. Trzymała w dłoniach jakieś książki, przyciskała je do piersi i zaciskała zęby.
–Coś się stało? Wyglądasz na roztrzęsioną.
–Nie, nie, nie... tylko... bibliotekarka chyba się na mnie uwzięła...
–Bo?
–No bo widzisz, to są jakieś lektury dla trzecich klas i ona mi zakazała ich brać... Ale nie mogę się powstrzymać. Tu jest historia języka gryfów... muszę to przeczytać już teraz, zaraz!
–I... ukradłaś te książki?
–Nie, no... no tak... znaczy, tak jakby...
–Hinga! Odnieś je do biblioteki.
Hinga westchnęła.
–Uch.
–Naucz się cierpliwości. Poza tym, w mieście są jeszcze inne biblioteki. Może tam znajdziesz te książki?
–Ech.
Yumiro skrzyżowała ręce na piersiach.
–Dobra, dobra, pewnie masz rację – załamała się Hinga. – Idę je oddać. A co to za kartka?
–To lista chętnych na olimpiadę. Jesteś zainteresowana?
Hinga pokręciła głową. Burza włosów znów podskoczyła jej na ramionach.
–Nie. Nie ma tam nic dla lingwistów.
Yumiro uśmiechnęła się.
–Okej, dzięki. A przy okazji, widziałaś może Britt i Shaen?
–N-nie, niestety.
–Dobra.
Yumiro mogła zapytać dziewczyn o zainteresowanie dopiero podczas obiadu. Jak zwykle chichotały przy jednym z okrągłych stolików, patrząc na Mathiasa, Greeva i Antona siedzących nieopodal.
Oczywiście nie były zainteresowane. Yumiro od początku roku szkolnego zastanawiała się, jak dziewczynom udało się dostać do tak prestiżowej szkoły. W niczym nie były tak naprawdę dobre i rozmawiały tylko o chłopakach.
Po obiedzie Yumiro spędziła trochę czasu z Adią i Geldą w parku. Dziewczyny siedziały tam prawie cały dzień. Potem w trójkę wróciły do internatu.
Gdy była już prawie siedemnasta, do drzwi ktoś zapukał.
Yumi natcyhmiast wstała, chwyciła listę zainteresowanych i pobiegła do klamki.
Zanim ją jednak chwyciła, coś jej przyszło do głowy. Miała na sobie czarną bluzę z kapturem i luźne, sprane dresy. Zagryzła dolną wargę i spojrzała w lustro w otwartej łazience. Włosy miała spięte w niski kok, z którego wychodziły kosmyki. Zdecydowanie nie przypominała tej dziewczyny z wczoraj. Szybko poprawiłą fryzurę na tyle, ile mogła.
Otworzyła drzwi.
–Cześć, Yumiro – przywitał ją Fredrick.
–Cześć, Fredrick.
–Fredrick?! Fredrick Eriksson? – usłyszała z tyłu wycie Geldy.
Yumiro ze skrępowaniem obejrzała się za siebie.
–Zapomniałam wam powiedzieć. Fredrick przyszedł tylko odebrać tę listę.
Tak naprawdę o niczym nie zapomniała. Znała Geldę i podejrzewała, że ogłosi czerwony alarm, jeśli Yumiro o czymkolwiek jej powie. I każe sprzątnąć cały pokój.
–Tak. Dziękuję ci – Fredrick wydawał się być rozbawiony całą sytuacją.
Gelda wygrzebała się z łóżka i z piskiem ruszyła do drzwi.
Yumiro była zdenerwowana.
–Co ty wyprawiasz? To człowiek jak człowiek.
–No... ale... – Gelda była cała zarumieniona. Yumi wiedziała, że dziewczyna jest zafascynowana chłopakiem, ale żeby aż tak?...
–Spoko, rozumiem – Fredrick puścił oko do Geldy. Ta jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
–Proszę – Yumiro oddała listę. – Z naszej klasy tylko cztery osoby.
–To i tak dużo. Od pierwszaków zwykle dostajemy tylko po jednej. Przy okazji... byłem przed chwilą na stołówce i pytała o ciebie jakaś ruda dziewczyna. Chce, żebyś tam przyszła, Yumiro.
Yumi przytaknęła. Ruda dziewczyna? Nie zna nikogo o takim kolorze włosów.
–Okej, dzięki – wymamrotała w odpowiedzi i wyszła z pokoju.

/// Hej! Dzisiaj dłuższy kawałek. Endżoj. \\\
Czytaj dalej »