środa, 7 grudnia 2016

Rozdział I: Śledztwo | #3 | Gwiazdogród

 Przygotowania do podróży były szybkie. Bardzo szybkie. Irien wrzuciła do walizki wszystkie ubrania, które znalazła w szufladzie komody, luzem, bez ładu i porządku. Gdy Aerin zobaczyła bałagan we wspólnym bagażu, natchmiast odesłała siostrę do kuchni, by ta przygotowała prowiant na drogę. Wyjęła swoje rzeczy, po czym rozparcelowała je porządnie po całej objętości walizki, zostawiając trochę miejsca na inne drobiazgi.
Oczywiście Irien zajęła się przeglądaniem internetu na telefonie, dlatego jej siostra musiała przejąć także i przygotowania przekąsek. Nie chciała dyskutować ze swoją współlokatorką, bo widziała, jak bardzo dziewczyna wczuła się w to śledztwo. Aerin uśmiechnęła się pod nosem, widząc, jak Irien buszuje po najgłębszych zakamarkach sieci, by wydobyć z niej informacje o Wizardzie i Andersie.
Lubiła swoją siostrę. Lubiła to, że zawsze stawiała na swoim, że była odważna, że była silna i niezależna.
Jednak martwiły ją jej zaborczość, upartość, dociekliwość i lekkomyślność. Te cechy zdecydowanie nie mogły przynieść niczego dobrego. Szczególnie, że Irien postanowiła pobawić się w detektywa.
Aerin wciąż uważała, że młodszej siostrze brakuje doświadczenia i dojrzałości. Jej serce zawsze pękało, gdy przypominała sobie smutne oczy piętnastoletniej Irien podczas przeprowadzki. Starsza z dziewcząt miała osiemnaście lat, kiedy postanowiły nie ciążyć dłużej matce finansowo. Zostało im trochę pieniędzy w spadku po ojcu. Aerin znalazła dobrze płatną pracę w Corner Club, zaczęła zbierać na studia w Zalvyken. Wyprowadziły się z domu razem, bo Irien stwierdziła, że starsza siostra nie poradzi sobie sama. Dziewczyna nie spodziewała się tego, myślała o samotnej, trudnej przyszłości w szalonej stolicy Elbergu. Jednak cieszyła się, że Irien wyjechała razem z nią. Teraz nie wyobrażała sobie życia bez niej. Co prawda prawie zawsze obydwie przebywały poza domem w innych miejscach, a jednak między nimi wisiał ogromny, dobrze związany węzeł siostrzanej miłości i przeszłość, która łączyła je jak nikogo innego.
Gdy walizka prawie pękała w szwach, wybiła godzina druga w nocy. Zmęczone dziewczyny położyły się na łóżku: Aerin na pryczy na dole, Irien na materacu na górze. Było to tanie, twarde posłanie, jednak dało się spać.
- Kaedes, tak? – zapytała starsza siostra cichym głosem.
- Taa. Naprawdę go nie pamiętasz? – Irien wierciła się lekko.
- Naprawdę. Nic mi to imię nie mówi.
Dziewczyna westchnęła.
- Był taki jeden... nawet się trochę kolegowaliśmy. Dlatego go pamiętam.
Przez chwilę panowała cisza.
- Dlaczego twierdzisz, że jest niewinny?
Uszów Aerin dobiegło skrzypienie łóżka Irien.
- Bo... – starsza siostra wręcz widziała, jak usta dziewczyny zaciskają się w wąską kreskę. – To dziwne uczucie. Jakby... intuicja, ale taka solidna.
- Nigdy nie wierzyłaś ani w intuicję, ani w przeznaczenie, ani w dziwne uczucia.
- Wiem. Chyba gadam bez sensu – zaśmiała się Irien. – Ale jeśli nic z tym nie zrobię, sumienie będzie mnie prześladywało do końca życia.
Aerin uśmiechnęła się z czułością.
- Cała Irien. Poczucie sprawiedliwości na poziomie powyżej przeciętnego.
- Ej, daj spokój – parsknęła dziewczyna. – Po prostu wierzę w to przeczucie. Jest silniejsze niż cokolwiek, czego doznałam w życiu.
Znów nastało milczenie, przerwane po dłuższej chwili przez Aerin.
- Mam nadzieję, że nie zajmie nam to dłużej niż miesiąc, bo urlop trzydziestodniowy to zdecydowany limit u właściciela klubu Corner. No i obyśmy nie wpakowały się w jakieś potworne kłopoty.
- Spoko, nie panikuj. To będzie szybkie – w głosie Irien nie było pewności. Aerin westchnęła.
- Ufam ci, Iri – uśmiechnęła się starsza siostra. – Dobranoc.
- Dobranoc.
Aerin pogrążyła się we śnie zaledwie kilka minut później.

* * *

Irien siedziała na ławce pod dachem na peronie, czekając na Aerin, która kupowała bilety. Co chwila sprawdzała godzinę na ogromnym zegarze za jej plecami, bo 16:25 nadchodziła wielkimi krokami.
Beton pod jej nogami był brudny, a ławka obdarta i stara, od dawna niemalowana. Jednak mimo wszystko najlepsza z wszystkich sześciu na tym peronie – inne były zaplute, oblepione gumami do żucia i cuchnące wymiocinami. Za torami rozciągały się przedmieścia Zalvyken składające się głównie z przytulonych do siebie drobnych domków. Irien widziała zdjęcia Senegal i doszła do wniosku, że jest to o wiele mniejsze od stolicy miasto, jednak zdecydowanie czystsze i porządniejsze. Z domu Wizarda najprawdopodobniej widać było lazurowe wody morza Gordockiego, bo teren dla rezydencji był tuż obok portu.
Irien bardzo rzadko podróżowała. Jedyne miejsce, które odwiedziła w swoim osiemnastolatnim życiu, nosiło nazwę „u babci nad morzem”. Była to mała wieś na północ od Zalvyken, a na jej krańcu było widać skrawek jednej z wysp Archipelagu Elbergskiego. Gdy była małą dziewczynką, uwielbiała tam przyjeżdżać i szukać muszelek na plaży. Na wspomnienie o beztroskim dzieciństwie Irien uśmiechnęła się do siebie z melancholią.
Aerin pojawiła się równo z wybiciem szesnastej piętnaście i przedwczesnego przyjazdu pociągu. Siostry przecisnęły się przez mały tłum ludzi zgromadzonych na peronie i dostały się do jednego z przedziałów. Cuchnęło w nim papierosami, jednak poza tym był czysty i dość przestronny. Irien włożyła bagaż na półkę nad siedzeniami po prawej i razem z Aerin usiadły pod nią.
Do przedziału nie przybyło więcej gości. Siostry rozłożyły się na całą szerokość siedzeń i zaczęły rozmawiać.
- Iri, co ty właściwie chcesz osiągnąć dzięki tej podróży? Daj mi jakieś szczegóły, musimy mieć plan – zaczęła Aerin poważnym tonem.
- Gwiazdogród jest największym miastem na naszym kontynencie – odparła Irien. – Jest tak wielki, że próba znalezienia domu Andersa byłaby jak szukanie igły w stogu siana. Zajęłoby to co najmniej cztery dni, musiałybyśmy mieć zarezerwowany pokój w hotelu. Jeśli pojedziemy najpierw do Wizarda i wyciągniemy z niego informacje, zajmie nam to o wiele krócej, tym bardziej, że planuję też dowiedzieć się czegoś ciekawego o Gertsie.
- Dobra, rozumiem, ale co potem? Co nam da adres tego gościa?
- No wiesz, to on oskarżył o to całe zajście Kaedesa – wzruszyła ramionami Irien. – W Gwiazdogrodzie będzie łatwiej prowadzić śledztwo. Tym bardziej, że... – dziewczyna sięgnęła do swojego bagażu podręcznego – małego, czarnego plecaka z naszywką z logo zespołu trollów – Moell prawdopodobnie zmierza do Księstwa Gwiazdy. Czytałaś dzisiejszą gazetę? Podobno widziano go w Lium.
- Co? – Aerin wytrzeszczyła oczy.
- Jednak ludzie spodziewają się go nie w Gwiazdogrodzie, a w Wielkiej Niedźwiedzicy, czyli w małym miasteczku, które często odwiedza Lilia – jedyne dziecko, które przetrwało. – Irien wyjęła z najmniejszej kieszonki plecaka drożdżówkę z serem i ugryzła duży kawałek. Na gazecie wylądowało kilka okruszków.
Aerin przeleciała wzrokiem po linijkach tekstu. Na ogromnym czarno-białym zdjęciu w centrum artykułu widniała ulica zatłoczonego miasta, duży samochód, a za nim Kaedes – chłopak miał zmarszczone brwi, okulary przeciwsłoneczne i ledwo widoczny, delikatny zarost.
- Oczywiście niektórzy sądzą, że zmierza do Gwiazdogrodu. Ale to w Wielkiej Niedźwiedzicy drogi będą niedostępne dla ruchu. Podobno chcieli otoczyć na czas zagrożenia dom Andersa, ale ten się nie zgodził. Stwierdził, że „jeśli ten morderca chce tu przyjść, to nie przychodzi. Ja na niego czekam” – Irien wskazywała po kolei różne linijki tekstu, akcentując niektóre wyrazy i przeciągając samogłoski. Równocześnie jadła drożdżówkę i unosiła znacząco brwi. – Jeśli chcesz znać moje zdanie, podejrzewam, że Kaed nie jest taki głupi. Wyśle kogoś podobnego do siebie na to zadupie, a sam wlezie do domu Gertsa. W tym czasie wszyscy będą zaaferowani akcją w Wielkiej Niedźwiedzicy. Pogada z nim o swojej „winie”.
Aerin zmarszczyła brwi.
- Jestem z tobą. Po co miałby przychodzić do tej dziewczynki? Poza tym, pewnie i tak kiedy Gertsowie usłyszeli niusy postanowili siedzieć w Gwiazdogrodzie.
- No właśnie. Ale to Anders jest tu dowódcą. Policja to tylko pionki – Irien zamyśliła się lekko. – Wracając do teraźniejszości... muszę znaleźć sposób na wyciągnięcie informacji o Gertsie od Wizarda – ugryzła spory kawał drożdżówki.
- Gary – powiedziała natychmiast Aerin. Patrzyła na małe zdjęcie w rogu gazety.
Irien spojrzała na obrazek. Przedstawiał śmiejącego się chłopaka w jej wieku, trzymającego w dłoni dyplom ukończenia szkoły średniej.
Poczuła lekkie ukłucie w sercu, widząc ten zastygły na zdjęciu uśmiech. Podpis brzmiał: „Gary Gerts”.
- Co z nim? – zapytała, nie rozumiejąc.
- To będzie mocne – Aerin popatrzyła na siostrę poważnym wzrokiem. – I niezbyt honorowe. Jednak jeśli jesteś przekonana o niewinności tego Kaedesa...
- Jestem. Mów.
- Wrób go w miłość – Aerin uniosła brwi wysoko do góry.
- Wrobić w miłość... trupa? – Irien zagryzła dolną wargę.
- Jest akurat w twoim wieku. Powiedz, że byłaś latem w Adorganie... a to była twoja wakacyjna miłość. A teraz, gdy został zabity przez Kaedesa... chcesz się osobiście zemścić.
Irien poczuła, jak jej żołądek skręca się w supeł. Podrapała się po głowie.
- Nie sądzę...
- Spoko, to byłby najpewniejszy plan, ale jeśli masz coś lepszego, mów.
Młodsza siostra zamyśliła się, jednak nie przyszło jej do głowy nic innego.
- Ta dziwna moc, która ustala równowagę we wszechświecie, na pewno ci wybaczy – uśmiechnęła się Aerin, która nigdy nie wierzyła w żadnych bogów. – Mniejsze zło na drodze do sprawiedliwości.
Irien wypuściła z siebie powietrze ze świstem.
- Nie masz  kręgosłupa moralnego – rzekła w końcu. – Ale to będzie wiarygodne.
- Jesteśmy okropne – Aerin oparła się o szybę, a uśmiech zszedł z jej twarzy. – Wzbudzisz w nim litość, a on da ci adres Andersa... tylko potwór nie pomógłby takiej biednej, wciąż zakochanej w nieżyjącym chłopaku dziewczynie.
- Jasna dupa – mruknęła Irien. – Będę mieć wyrzuty sumienia przez kolejny miesiąc.
Mimo nieprzyjemnych mdłości dziewczyna czuła, że jeśli jej się uda, czegoś dokona. Nie miała pojęcia, czego, i wciąż nie wiedziała, czym jest to dziwne uczucie świętego przekonania, że to, co robi, jest słuszne. Jednak było tak silne, że musiała mu zaufać. Nie było innej drogi.
Drożdżówka zniknęła w szybkim tempie. Potem Irien czuła pod brodą już tylko ciepłe ramię siostry, gdy zasnęła twardym i spokojnym snem.

//  Hej hej! Dzisiaj więcej niż zwykle, no i mamy pierwszą "dupę" Irien. Wreszcie po pierwszym rozdziale wstępnym! Od drugiego będzie już ciekawiej, obiecuję! 
Czekam na opinie! Kolejny kawałek już wkrótce, bo powstał on już dawno temu, bo piszę niechronologicznie xD \\

6 komentarzy:

  1. Więc tak, podobało mi się i wciąż czekam na trochę akcji. Jedyne zastrzeżenia mam może do tego zdania: ,, a jednak między nimi wisiał ogromny, dobrze związany węzeł siostrzanej miłości" może warto by to zmienić na np ,, a jednak wciąż wiązał je ogromny, dobrze związany węzeł..." albo coś takiego. To tylko taka moja sugestia. Czekam na pojawienie się tego Kead...Kased...nie, nie powtórzę tego, wybacz, ale wiesz o co chodzi ;). Jakieś wątki miłosne będą? Jak zwykle bardzo podobały mi się opisy, szczególnie tej obrzyganej, plugawej ławki :P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;)
    Przybywam. Myślałam, że zniknęłaś. Na szczęście jesteś (inaczej miałabyś kontakt z Batmanem).
    Akcja się rozwija. Zaczyna się prawdziwa przygoda dzielnych sióstr w obliczu niebezpieczeństwa związanym z morderstwem. W sumie Aerin musi bardzo kochać siostrę, aby wziąć urlop i pojechać z nią w nieznane tereny, aby udowodnić niewinność mordercy. Naprawdę ten opis zaczęca do czytania ^.^. I jeszcze to wrobienie w związek. Nie no laska. Wymiatasz! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie, nie zniknęłam - tylko miałam egzaminy próbne i dużo roboty w szkole. Przepraszam, że jeszcze nie nadrabiobiłam zaległości z Batgirl - naprawdę ciekawi mnie, co jest w tej trimnie, ale ledwo miałam czasu, żeby napisać swoje wypociny xD Niedługo Ciebie odwiedzę, tymczasem dziękuję za miłe słowa! :)

      Usuń
  3. Hej hej
    "...Aerin na pryczy na dole" - dlaczego przeczytałam pryszczy?! ;-;
    dupa, dupa, Irien nie wstydź się dupyy, gadaj śmiało
    Akcja powoli się rozkręca, super. Trzydziestodniowy urlop? Ten jej szef to chyba anioł. Albo po prostu jej nie lubi i nie chce jej widzieć ;P
    Dobra, lecę czytać dalejj
    *dupa, Irien, pamiętaj, dupa*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyśle kogoś podobnego do siebie na to zadupie, a sam wlezie do domu Gertsa. - zdecydowanie zdanie rozdziału.
    Tym razem U2 w moich słuchawkach.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz napisać komentarz? Śmiało! Cieszę się z każdej napisanej opinii. No, prawie.