sobota, 18 lutego 2017

Rozdział III: Szkolenie | #2 | Gwiazdogród

Irien poczuła, jak pocą jej się ręce. Cała ta podróż była tak spontaniczna. Co właściwie chciała mu powiedzieć? Przykro mi, proszę pana, ale Kaedes nie zabił pana rodziny, wszyscy kłamią i to wszystko przez moją spaczoną inuicję.
–Widzi pan... – dziewczyna zagryzła dolną wargę.
W tej chwili z gabinetu Gertsa dobiegł ich głośny dźwięk. Pik.
Anders uśmiechnął się i wstał.
–Już przyszedł hamburger – powolnym krokiem ruszył ku drzwiom.
Irien spojrzała ze zgrozą na Aerin.
–Ale ze mnie idiotka! – schowała twarz w dłoniach. – Co my mamy mu powiedzieć? Kompletnie bez sensu zaplanowałam to śledztwo... powinnam najpierw zdobyć jego zaufanie i dowody... co my teraz...
–Ćśś! – Aerin uciszyła siostrę ze swoją neutralną, obojętną miną. – Słyszałaś o Szkoleniu?
–Szkoleniu? – Irien wynurzyła twarz ze swoich splecionych dłoni. – Chodzi ci o ten sześciomiesięczny program, który co roku prowadzi Anders?
–Otóż to – potwierdziła dziewczyna. W kącikach jej ust błąkał się uśmiech. Siostra była zdziwiona. Aerin nie miała w zwyczaju się uśmiechać, a jeśli już to robiła, to albo nieszczerze, albo z powodu jakiegoś chytrego podstępu, który wymyśliła. – Powinnam ci powiedzieć już dawno, ale chciałam sprawdzić, co ty wymyśliłaś, że tak się paliłaś do tej rozmowy z Gertsem. A jak widać – działałaś pod wpływem emocji i tak naprawdę chciałaś tu po prostu przyjść i zrobić wielkie głupstwo. – mówiła tonem psychologa. Irien czuła się młodsza, niż powinna. – Jak zwykle. Musisz nauczyć się działać ostrożnie i przemyślanie.
–Dobra, dobra, rozumiem – przerwała zirytowana dziewczyna. – O co chodzi z tym Szkoleniem, gadaj bo ten świr zaraz wróci...
–No jak to co? Zapiszemy się na to – Aerin uśmiechała się z dumą.
–Co?! – Irien prawie krzyknęła. Z gabinetu powoli wracał już Anders, trzymając wielką bułę z rybą.
–Oczywiście nie na całe sześć miesięcy. A przynajmniej nie ja. Ty tu zostaniesz, a ja... – Gerts już usiadł obok. Zatopił zęby w miękkiej skórce hamburgera. Irien poczuła obrzydzenie, widząc szczątki jedzenia, które zachowały się w kącikach ust mężczyzny.
–Chciałyśmy zapisać się na Szkolenie, proszę pana – Irien mówiła z pewnością w głosie.
–Tak? – Anders uniósł brwi. – A macie jakiś talent, który uratuje ludzkość?
Szkoleniem nazywano darmowym półroczny program nauczania pięciu klas dziesięcioosobowych, założony przez pana Gertsa. Lekcje odbywały się w Ośrodku Szkoleniowym w Gwiazdogrodzie. Uczniowie na weekendy mogli wyjeżdżać, były też ustalone terminy dłuższych wakacji – gdyż mało kto przetrwa tyle czasu w tym ciemnym miejscu. Szkolenie przyjmowało „nieoszlifowane diamenty”, ludzi, którzy albo skrywają w sobie potencjał, albo już go odkryli – i jest on niesamowity. Zwykle szkoli się tam potomstwo wielkich alchemików czy żołnierzy. Szkolenie zapewnia rozwinięcie umiejętności walki, refleksu, szybkiego działania, ale dba także o rozwój umysłu – medytacja, historia i matematyka były podstawowymi przedmiotami na Szkoleniu. Zwykle przyszli uczniowie są wybierani przez Gertsa, który dzięki pośrednictwu swoich ludzi wysyła e-maile do potencjalnych „nieoszlifowanych diamentów”. Czasami zainteresowani zwracają się sami do Andersa.
Szkolenie jednak wbrew pozorom nie cieszyło się dużym powodzeniem. Było bardzo prestiżowe, ale tylko dla wyjątkowych ludzi, którzy mają pewność, że przetrwają tyle czasu bez prawdziwego słońca. Poza tym, sława programu spadła po incydencie sprzed kilku lat, gdy jedna z uczennic została porwana i brutalnie zabita.
–J-ja... jestem bardzo zainteresowana alchemią. Przeczytałam chyba wszystkie możliwe książki i przepisy... ale nie stać mnie nawet na porządny kociołek.
–Nie ma powodu, by się wstydzić. Podobno Wizard uczył się tej pięknej sztuki na garnkach mamy w dzieciństwie – zaśmiał się Anders. Irien zdziwiła się, bo nie wspomniała nic o wstydzie - nigdy też go nie odczuwała z powodu małej ilości pieniędzy.
–He, he – wydobyła z siebie Aerin. Jej siostra odwróciła się w stronę dziewczyny z niedowierzaniem. To był najsztuczniejszy i najbardziej suchy śmiech, jaki kiedykolwiek słyszała. Co to było? A może po prostu nieudany kaszel?
Aerin jednak spojrzała na Irien znacząco.
A, tak. Trzeba mu się podlizywać.
–He, he, he – młodsza siostra starała się śmiać przekonująco.
Anders wydawał się być bardzo zadowolony ze swojej anegdotki z dzieciństwa Wizarda.
–Lubię was – powiedział i nadgryzł hamburgera. – Akurat brakuje nam dwóch miejsc. Macie wyjątkowe szczęście – uśmiechnął się, pokazując resztki jedzenia między zębami. – Żartuję, tak naprawdę została nam jedna cała wolna klasa i trzy miejsca w D. Zapiszę was do niej.
–N-naprawdę? – Irien była bardzo zaskoczona brakiem popularności Szkolenia.
Gerts zmienił wyraz twarzy na delikatnie zdenerwowany. Chyba nie spodobało mu się, że nikt nie zaśmiał się z jego przezabawnego żartu.
–Ha, ha – Aerin miała jeszcze okropniejszy śmiech niż przedtem. Irien poczuła zażenowanie.
–Ha, ha, ha – wydobyła z siebie. Również nie brzmiała przekonująco, ale Anders i tak wydawał się być zadowolony.
–A ty? – zapytał Aerin, żując hamburgera.
–Co ja?
–Czy masz jakiś ciekawy talent?
–Och, nie... właściwie to... chciałam tylko pobyć pierwszy miesiąc z siostrą, pomóc jej się zaaklimatyzować. Mam nadzieję, że to nie będzie problem, jeśli wrócę do domu po tym czasie?
–Ależ oczywiście, że nie. Mamy z dziesięc osób, które zapisały się tylko na pierwszy semestr i kilka miłych ludzi, którzy tak samo jak ty pomagają rodzinie. Podejrzewam, że i tak tak wam się spodoba, że zostaniecie na całe Szkolenie.
Aerin zrobiła kwaśną minę.
–Tylko ja mam pracę...
–Aż tak ci na niej zależy? W takim razie niech pocieszy cię fakt, że nasi najlepsi uczniowie dostają miesięczne stypendium w wysokości tysiąca sztuk złota.
Aerin wytrzeszczyła oczy.
–Tysiąca?...
–Tak. Tysiąca. Nie podaję tej informacji każdemu. Chcę, żeby ludzie przyjeżdżali na Szkolenie dla rozwoju, a nie pieniędzy. Ale dla ciebie będzie to motywacja.
–A, i jeszcze coś. Jutro jest Wielkie Rozpoczęcie, ale zapewne już o tym wiecie, prawda?
Irien i Aerin zakrztusiły się.
–Żartuję – mężczyzna w poważnej miny przeszedł w rozbawiony uśmiech. – Otwarcie dopiero pojutrze.
Dziewczyny wytrzeszczyły oczy jeszcze bardziej. Aerin myślała, że zaraz wylecą jej z orbit.
–He, he, he – zaśmiała się Irien. Brzmiała jak zepsuty robot.


/// Reszta rozdziału. Krótko dość. Hołp ju lajk it.  \\\

2 komentarze:

  1. To jest na razie jedna z moich ulubionych części. XD He, he, he. Przepraszam za opóźnienie. :|

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się dziewczynki wpakowały w coś zupełnie odbiegającego od misji ;D Jakoś nie widzi mi się Irien jako pilna uczennica xD

    "inuicję"

    OdpowiedzUsuń

Chcesz napisać komentarz? Śmiało! Cieszę się z każdej napisanej opinii. No, prawie.