122,
123, 124... gdzie 125?
Odłączenie
się od nowej klasy, by pójść do toalety, okazało się fatalnym
pomysłem. Chodziłam w kółko po tym korytarzu już od dwóch
minut, a numeru mojej nowej sali nigdzie nie było widać. Warknęłam
pod nosem wściekle i przeszłam się ostatni raz.
Jest! W
kącie. Numer był niewidoczny. Zamazana naklejka mnie zmyliła.
Sądziłam, że to toaleta dla pracowników.
Dopiero
wtedy odczułam stres. Przeszedł po mnie nieprzyjemnym dreszczem.
Westchnęłam ciężko i poprawiłam koszulę wciśniętą starannie
w granatową spódniczkę ostatni raz. Pora zacząć nowy rozdział.
Tę wielką
czynność zrobiłam z hukiem, choć nie do końca tak, jak
zamierzałam. Drzwi w ogóle nie stawiały oporu i okazały się
lekkie jak piórko. Trzasnęłam nimi w ścianę. To było niezłe
wejście, zdecydowanie. Natychmiast poczułam na sobie spojrzenie
siedemnastu par oczu,
rozbawione i zdziwione.
–Eee...
– powiedziałam tylko. Przeniosłam wzrok z uczniów na
nauczycielkę, która jedyna patrzyła na mnie z prawdziwą...