Hej! Dzisiaj one-shot nadesłany na konkurs wakacyjny na Księdze Baśni. Co prawda nie wygrałam, ale całkiem nieźle mi poszło, a jeśli ktoś ma ochotę na szesnaście stron dramatu pisanego z perspektywy dziecka - proszę bardzo. Ja się ulatniam, a Was zapraszam do lektury.
P.S. Wciąż nic nie zmieniłam na blogu z zapowiedzianych zmian. Jestem w wirze nowego liceum. Może kiedyś wezmę się do pracy.
Żołnierzyk
5.07
Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, bawiliśmy się z tatusiem w „Polowanie”. Moi koledzy nazywali zabawę „berkiem”. Wybieraliśmy się do wielkiego lasu, w którym drzewa sięgały nieba, i staraliśmy się nawzajem złapać. Tatuś ze swoją protezą biegał wolniej ode mnie, mimo że wówczas miałem dopiero siedem lub osiem lat. Teraz jestem już prawie dorosły i mam ich jedenaście.
Zawsze po Polowaniu wybieraliśmy się na łąkę, na której rosły kwiaty o delikatnych, czerwonych płatkach. Tatuś nazywał je makami, ale ja mówiłem na nie „krwiatki”, bo zostawiały na moich palcach szkarłatne...