niedziela, 23 kwietnia 2017

Stara latarnia morska | #1

Część pierwsza.

Wiatr szumiał.
Deszcz padał.
Gdzieś z oddali grzmiały pioruny.
Las siedział cicho.
Yumiro klęczała w krzakach, obserwując latarnię. Czekała, aż światło w biurze dyrektora zgaśnie, a z budynku wyjdzie tęgi człowiek w okularach. Nauczyciel zawsze przesiadywał tam do późna. Prawdopodobnie czytał. Na wielu zajęciach wspominał o swojej pasji do książek. Między innymi dlatego był dla Yumiro autorytetem.
Reszta akademii leżała w mieście, tutaj czasami przychodzono na zajęcia. Część budynku, pod którą czychała studentka, była tylko i wyłącznie latarnią. Niegdyś wskazywała drogę statkom, teraz niestety była opuszczona. Dziewczyna zawsze widziała w tym niezwykłą symbolikę, bo akademia – do której należał ten zabytek – pokazywała światło nie tylko żeglarzom, ale też i uczniom. Ta szkoła była wyjątkowa. Yumiro specjalnie wyjechała na wyspę Radagas – żeby pójść do tego liceum.
Pan Aleksus był niezwykłym człowiekiem. Biuro w latarnii morskiej? Niesamowite. Dziewczymie przyszło do głowy, że może mężczyzna wcale tam nie czyta, tylko patrzy na wielki ocean? Rozmyśla o zachodzie, o tym, co niedawno wydarzyło się na stałym lądzie? A może tęskni za rodziną? Wszyscy wiedzieli, że cała rodzina pana Aleksusa zginęła podczas huraganu pięć lat temu. Dziewczyna zastanawiała się, jak to jest, kiedy wszyscy dokoła znikają. Nagle, bez ostrzeżenia. Dyrektor musiał być silnym człowiekiem. Yumiro nie była pewna, czy sama dałaby radę udźwignąć ten ciężar. Nie miała w swoim życiu wielu towarzyszy, ale ta garstka przyjaciół, których posiadała, oraz rodzice byli dla niej bardzo ważni.
Zgasło światło. Pan Aleksus po kilku minutach wyszedł z budynku. Zanim rozłożył parasol i ruszył w kierunku lasu – do miasta – spojrzał na niebo. Granatowe, zachmurzone i groźne. Mężczyzna stał tak dość długi czas. Yumiro jednak nie traciła cierpliwości. Tę cechę, która pozwalała jej stać w miejscu nawet dwie godziny i się nie znudzić, przypisywała kilku kroplom krwi nimfy, które płynęły w jej żyłach. Jej babcia była najadą. Już nie żyła, ale pozostawiła po sobie dużo śladów we wnuczce. Lazurowe, wielkie i wytrzeszczone oczy, turkusowo-błękitne pasemka we włosach, możliwość dłuższego oddychania pod wodą. Yumiro potrafiła nurkować nawet dwadzieścia minut, jeśli nabrała w płuca dużo powietrza. Gdy wychodziła na powierzchnię, jej skóra przybierała zielonkawy kolor, a spod jej pierwszej warstwy wystawało trochę łusek. Nawet stopy stawały się wiotkie i cieńsze, jakby przeistaczały się w płetwy. Najady wyglądały tak na co dzień, miały też możliwość przesiedzenia pod wodą całego życia. Yumiro kochała wodę, pragnęła mieć w sobie trochę więcej z wodnej nimfy. Chciała zanurkować na samo dno oceanu, ale ciśnienie wciąż jej doskwierało – mimo że trochę mniej niż zwykłemu człowiekowi.
Gdy pan Aleksus zniknął na ścieżce prowadzącej do miasta, dziewczyna wyskoczyła jednym susem z kryjówki. Otrzepała się z liści, które przyczepiły się do jej ubrania i pobiegła do latarnii. Dyrektor nigdy nie trzymał tego miejsca pod kluczem. Nie miał tam niczego ważnego, poza tym pewnie nikogo nie interesuje ten budynek.
Nikogo... oprócz Yumiro.
Dziewczyna otworzyła drzwi i weszła do środka. Jedynym dźwiękiem był oddech półnimfy, nawet deszcz był praktycznie niesłyszalny. Studentka pobłądziła ręką w ciemności, by znaleźć włącznik światła. Gdy je zapaliła, żarówka zamigotała trzy razy i w końcu słabym, żółtym światłem otoczyła pomieszczenie. Okrągłe, nieduże – jego więszkość zajęta była przez schody na górę. Z boku stało biurko, zasypane papierami i książkami. Yumiro podeszła do niego, spojrzała na bałagan. Na wierzchu leżał list. Zaadresowany do matki pana Aleksusa.
Dziewczyna poczuła się dziwnie. Odwróciła wzrok. Przyszła tu poczytać. Na kolejnym piętrze znajdowała się mała biblioteczka, w której można było znaleźć mnóstwo skarbów.
Yumiro wspięła się po metalowych schodach. Weszła w ciemność. Na tym piętrze nie było żadnej lampy. Dziewczyna wyjęła z kieszeni przemokniętej kurtki komórkę i włączyła latarkę. Pomieszczenie było malutkie, nie stało tu nawet żadne krzesło. Tylko mała biblioteczka przy ścianie, składająca się z kilku półek. Książki nie były posegregowane. Leżały, jedna przy drugiej, grube i chude. Gdyby nie Yumiro, byłyby zakurzone, a ich jedynymi użytkownikami stałyby się pająki.
Dziewczyna przesunęła palcami po zbiorze. Kiedyś policzyła dzieła. Było ich dwadzieścia pięć. Pięknych, mądrych powieści, naukowych tomów, ale przede wszystkim – marynistycznych ksiąg. O żeglarzach, podróżnikach, piratach, handlarzach. Te historie pociągały Yumiro najbardziej. Od kiedy pamiętała, zawsze uwielbiała wodę, oceany, morza, a nawet kąpiele. Studentka była teraz w trakcie czytania „Rybołóstwa” autorstwa Mirelli Nickon. Historia opowiadała o Luliusie, samotnym wędkarzu, który łowił ryby w jeziorze Klenn, obok którego mieszkał. Pewnego razu w swojej sieci znalazł syrenę. Była to miłosna powieść, mało prawdopodobna, ale bardzo wciągająca i – mimo wszystko – wiarygodna.
Yumiro nie zabierała książek do domu, bo bała się, że dyrektor zauważy, że czegoś brakuje. Choć było to mało prawdopodobne, mężczyzna był nieprzewidywalny. Poza tym, w latarnii dziewczyna mogła zostać tak długo, jak chciała i nikt jej nigdy nie przyłapał. Komu by się chciało odwiedzać to miejsce po dziewiątej w nocy? Zapewne tylko wariatom, a tych było na Radagas mało.
Yumiro znalazła stronę, na której skończyła. Została już jej tylko końcówka, dlatego dziewczyna powoli czytała, by delektować się słowami, które Mirella tak znakomicie dobierała. Jej historie były niesamowite.
Półnimfa miała w umyśle stworzony piękny obraz miłości. Mężczyzna, oddany swojej partnerce bardziej niż czemukolwiek innemu – romantyczny, kochający, z poczuciem humoru, przystojny i inteligentny. Bohaterzy książek Mirelli zawsze byli idealni, a świat wokół nich był utopijny. Yumiro miała dopiero szesnaście lat i mimo analitycznego, matematycznego i rozwiniętego umysłu pojęcie o świecie miała niewielkie. Dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy ze swojej naiwności.
Gdy dziewczyna skończyła czytać, dochodziła dziesiąta. Szesnastolatka dopiero po przeczytaniu ostatniego fragmentu dowiedziała się o grupie wiekowej, dla której przeznaczona była książka – zdecydowanie nie była to młodzież – i gasząc latarkę w telefonie czuła, jak jej serce drży niespokojnie. Już nie mogła się doczekać spotkania ze swoim przeznaczonym ukochanym...
Yumiro wyszła z latarnii z radością. Deszcz już trochę ustał, teraz z nieba spadały tylko małe, nieśmiałe kropelki. Dziewczyna założyła kaptur na głowę. Zostawiała na piasku ślady trampek, zaraz rozmyte przez wodę. Spojrzała za siebie.
Latarnia jak zwykle wyglądała magicznie. Biała, z czerwonym paskiem pośrodku, z odpadającym ze ścian tynkiem. Szeroka plaża obmywana przez fale morza dodawała widoku piękna. Yumiro stała tak jeszcze chwilę, napawając się cudownym widokiem, i odwróciła się, po czym weszła w głąb lasu.
Uwielbiała tę ścieżkę. Dokoła niej rosły palmy o najgęstszych liściach, a także ogromne drzewa o tęgiej koronie. Było cicho. Nawet deszcz już całkowicie ustał, słychać było tylko kroki Yumiro i świerszcze grające swój koncert gdzieś w oddali.
Dróżka była magicznie oświetlona. To właśnie było piękne w Radagas – idealnym miejscem na wakacje. Nawet te małe ścieżynki, odnajdywane przez mało kogo, miały swoje własne latarnie – te ze świecącymi kamieniami we wnętrzu szybek wykopywanymi głęboko pod ziemiami wyspy. Do miasta stąd szło się dziesięć minut. Yumiro wsłuchiwała się w odgłosy natury. Z oddali słychać było szum morza.

/// Hej! Wena powraca w dziwny sposób. Mam mnóstwo nowych pomysłów.
Pewnie blog zaraz zostanie zawalony tysiącem one-shotów i krótszych historii.
Przewiduję następny Gwiazdogród dopiero w czerwcu lub w wakacje.
Do zobaczenia! \\\

1 komentarz:

  1. W końcu się wzięłam za siebie żeby to przeczytać, bo mam sporo do nadrobienia jak widzę. No to jedziemy.
    ,,Wiatr szumiał.
    Deszcz padał.
    Gdzieś z oddali grzmiały pioruny.
    Las siedział cicho." było tak poetycko że to ostatnie zdanie tutaj nie pasuje. Chyba że to taki element humorystyczny.
    Podoba mi się imię głównej bohaterki :D.
    Ha, wyspa Radagas, dlaczego ta nazwa przypomina mi imię pewnego czarodzieja.
    ,,Dziewczymie przyszło do głowy, że może mężczyzna wcale tam nie czyta, tylko patrzy na wielki ocean?" hm, fajnie by było się zdecydować czy to pytanie czy zdanie twierdzące.
    ,,Gdyby nie Yumiro,[książki] byłyby zakurzone, a ich jedynymi użytkownikami stałyby się pająki." haha, wyobraziłam sobie pajączki czytające książki :P. Słodkie :3
    ,,To właśnie było piękne w Radagas – idealnym miejscem na wakacje" może ,,...- było idealnym miejscem na wakacje" albo ,,...-idealnym miejscu na wakacje"
    Fajny klimat. Ciekawa ,,mechanika" nimf. Znaczy oryginalne stworzenie ich trybu życia. Cieszę się, że główna bohaterka lubi czytać :D. Też zaczęłam teraz opowieść o piratach i takich tam więc można powiedzieć że ,,siedzę w tych klimatach". Też czekam na twojego wymarzonego ideała, Yumiro. Tylko że pewnie z facetem to będzie takie brutalne zderzenie z szarą rzeczywistością...

    OdpowiedzUsuń

Chcesz napisać komentarz? Śmiało! Cieszę się z każdej napisanej opinii. No, prawie.